Litwa postawi 500-kilometrowy płot na granicy z Białorusią. Wszystko z powodu uchodźców

Litwa odgrodzi się od Białorusi

Litwa mierzy się z jeszcze bardziej poważnym problem imigracji niż Polska. W związku z tym rząd w Wilnie stawia na zdecydowanie działania.

Premier Ingrida Simonyte oznajmiła, że na granicy litewsko-białoruskiej zostanie zbudowany płot. Ma mieć 500 km długości i 4 m wysokości.

Wirtualna Polska donosi, że na szczycie konstrukcji będzie drut kolczasty. W przedpolach ogrodzenia pojawią się zasieki. Litewska premier przyznała, że szybkie ukończenie budowy to dla niej sprawa priorytetowa.

Za budowę odpowiada Straż Graniczna i Państwowy Inspektorat Planowania Przestrzennego i Budownictwa, a także wskazani członkowie rządu. Ogrodzenie będzie kosztowało 152 mln euro. Po ukończeniu prac znajdzie się pod nadzorem litewskich pograniczników.

Litwa ugina się pod naporem uchodźców

Poprzez płot Litwa chce zahamować napływ migrantów z Białorusi. W ciągu ostatnich kilku miesięcy to zjawisko przybrało niespotykaną dotąd skalę.

W tym roku na terytorium Litwy przedostały się nielegalnie już 4 tys. osób. Służby graniczne szacują, że w ciągu dnia granicę przekracza ok. 80 osób. To tyle samo, co przez cały 2020 r.

Z danych zgromadzonych przez litewską Straż Graniczną wynika, że imigranci pochodzą głównie z Iraku, Kamerunu i Kongo.

Litwa jest przekonana, że imigracja to forma “wojny hybrydowej” zainicjowanej przez reżim Aleksandra Łukaszenki. Białoruskie służby specjalne mają organizować tranzyt i przejścia przez granicę dla migrantów ze Wschodu.

Litwa uważa, że w ten sposób Białoruś chce zaznaczyć swój sprzeciw wobec sankcji, które nałożyły państwa członkowskie Unii Europejskiej.

Byłeś świadkiem zdarzenia, które powinniśmy opisać? Napisz maila na adres redakcja@wtv.pl. Przyjrzymy się sprawie.

Artykuły polecane przez redakcję WTV

• Przemysław Czarnek wydał rozporządzenie ws. planów nauczania

• Donald Tusk komentuje sprawę uchodźców. "Granice muszą być szczelne"

• Przemysław Czarnek straszy gwałtami i morderstwami. "To się dzieje na potęgę w Niemczech czy we Francji"