Dziennikarz Onetu oraz jego operator usłyszeli dwa zarzuty. Powodem materiał z gmin objętych stanem wyjątkowym
Dziennikarz Bartłomiej Bublewicz z Onetu usłyszał dwa zarzuty w związku ze stworzeniem materiału z terenu objętego stanem wyjątkowym. - W komendzie czekałem w asyście dwóch policjantów, nie wiedząc nawet dokładnie w jakim charakterze zostałem wezwany - przekazał dziennikarz. Również towarzyszący mu operator został przesłuchany. Jemu również postawiono zarzuty. Wcześniej obojgu proponowano załatwienie sprawy "po cichu".
- Pomysł na relację był taki, że zatrzymamy się przy pierwszym policyjnym check-poincie i stamtąd opowiemy o tym, jak wygląda blokada dostępu do miejsc objętych stanem wyjątkowym - relacjonuje dziennikarz Onetu Bartłomiej Bublewicz.
Jak sam dodaje: żadnego patrolu jednak nie spotkali. Reporter oraz jego operator dotarli praktycznie do samej granicy w Usnarzu Górnym, gdzie przebywa grupa 32 migrantów.
Policja z Białegostoku skontaktowała się z nim, dopiero kiedy materiał został opublikowany na łamach Onetu. - Rzecznik białostockiej policji podał mi do telefonu wyższego stopniem policjanta - przekazuje dziennikarz, któremu postawiono dwa zarzuty.
Relacjonował sytuację z obszaru objętego stanem wyjątkowym
Autor materiału z gmin, gdzie obowiązuje stan wyjątkowy, przekazał, że policjant, z którym rozmawiał, był miły. Polecił mu stawić się na komendzie w Hajnówce.
- Tak żeby "po cichu" załatwić sprawę mojej relacji - dodaje w swojej relacji na temat tego zdarzenia Bartłomiej Bublewicz.
Kiedy przyjechał wraz z operatorem na komendę nie wiedział, w jakim konkretnie charakterze się tam pojawił. Towarzyszyła mu asysta dwóch policjantów.
Chcieli zabrać telefon, karty pamięci i przeszukać samochód
Sytuacja oraz atmosfera wokół wizyty dziennikarza Onetu na komendzie w Hajnówce bardzo szybko się zmieniły. - Kiedy zaczęło się moje przesłuchanie, funkcjonariusze podeszli do samochodu, którym przyjechałem - relacjonuje Bartłomiej Bublewicz.
Policjanci mieli zamiar przeszukać pojazd. Później w stronę operatora padła prośba o to, by oddane im zostały karty do kamer, którymi nagrany został materiał dotyczący stanu wyjątkowego.
Bublewicz odmówił składania zeznań. Wtedy policja chciała zarekwirować również jego telefon. - Funkcjonariusz stwierdził, że gdybym złożył zeznania, to nie byłoby takiej potrzeby. Nie zgodziłem się jednak na to i odpuścili - dodaje dziennikarz.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo:
Dwa zarzuty dla dziennikarza Onetu
Wprowadzenie stanu wyjątkowego przyniosło ze sobą obowiązywanie szczególnych przepisów i zwiększenia zakresu praw służb obecnych na miejscu. W związku z ich złamaniem dziennikarz Onetu i jego operator usłyszeli zarzuty.
Jeden z nich to złamanie zakazu "utrwalania za pomocą środków technicznych". Drugi natomiast dotyczy samego przebywania na terenie objętym stanem wyjątkowym.
- Potwierdza się, że głównym celem rządzących jest uniemożliwienie mediom relacjonowania sytuacji na granicy - stwierdził wicenaczelny Onetu Paweł Ławiński.
Dodał on, że pozbycie się z mediów obrazów 32 migrantów na granicy jest głównym celem rządzących. - Temu ma służyć stan wyjątkowy w pasie przygranicznym. Wprowadzając go, rząd i prezydent chcą, jak widać, coś ukryć - podkreśla.
Byłeś świadkiem zdarzenia, które powinniśmy opisać? Napisz maila na adres redakcja@wtv.pl. Przyjrzymy się sprawie.
Artykuły polecane przez redakcję WTV
Źródło: onet.pl Zdjęcie główne: Jakub Kaminski/East News