Dorosły mężczyzna straszył dziecko za ogłoszenie o słodyczach. Miał ubaw, gdy chłopiec błagał i prawie płakał
-
Mężczyzna nagrał i wrzucił na TikToka swoją rozmowę z chłopcem, który zamieścił ogłoszenie o popularnych lodach „Ekipy”.
-
W nagraniu straszył go m. in. sądem i poprawczakiem. Dziecko błagało o to, by przestał, ale dorosły nie przestawał, mając z tego widoczną radość.
-
Dziecko nie może bronić się przed podobnymi zachowaniami dorosłej osoby. Należy w szczególności wystrzegać się podobnych działań względem najmłodszych.
Bardzo ważny w takich przypadkach jest dorosły i jego reakcja na podobne działania.
Mężczyzna na TikToku straszył dziecko poprawczakiem i sądem
Popularność na TikToku nie jest sprawą prostą - trzeba się o nią postarać za pomocą albo ciekawego i dobrego materiału, albo kontrowersji. Użytkownik smejaczek, postawił na to drugie, chcąc przyciągnąć widzów żądnych podobnych wrażeń. Zrobił to jednak kosztem innej osoby, a konkretnie dziecka.
Ostatnio słynna stała się tzw. sprawa lodów „Ekipy” - serii słodyczy, które można było nabyć tylko w wybranych sklepach. Są one współtworzone przez youtubera Friza, przez co zyskały sobie ogromną popularność. Ich opakowania można znaleźć w sprzedaży na Allegro za setki złotych.
Nic dziwnego, że sprawą zainteresowało się wiele dzieci - część z nich jest fanami Friza, a część zauważyła okazję do tego, by zarobić. Jeden z chłopców, który postanowił zamieścić ogłoszenie o chęci sprzedaży opakowań z lodów „Ekipy” stał się niechcący bohaterem nagrania smejaczka.
Użytkownik postanowił wykorzystać chłopca do nabicia własnych zasięgów. Zadzwonił do niego i twierdził, że za ogłoszenie, które zamieścił w Internecie, grozi mu sprawa sądowa.
- Czyli każdy może mnie teraz zgłosić, tak? - pytało dziecko, kiedy powstrzymujący się od śmiech TikToker patrzył w kamerę.
- To już będą założone sprawy w sądzie, o to, że sprzedawał pan lody „Ekipy” niepodatkowane, bez działalności gospodarczej i bez odprowadzania od tego podatku VAT - mówił smejaczek.
Chłopiec starał się bronić, pytając, co może mu za to grozić, kiedy jest osobą nieletnią.
- Jak pan jest osobą nieletnią, to powiem Panu tak, że nawet poprawczak - odparł TikToker.
Dziecko zaczęło błagać o litość, choć w ogóle nie powinno tego robić. Stało się ofiarą pranku i właściwie oszustwa - choć zostało potem poinformowane o tym, że zostało wkręcone, to nie umniejsza winy dorosłego. Strach i cierpienie dziecka zapewniło mu zabawę.
Dzieci zasługują na więcej
Pranki są kontrowersyjną częścią internetowej (i nie tylko) rozrywki. Wkręcanie różnych ludzi często narusza granice dobrego smaku i choć zazwyczaj kończy się śmiechem lub zażenowaniem drugiej strony, to w niektórych przypadkach bywa niebezpieczne.
Dzieci są w tej grupie szczególnie poszkodowane. Dorosły w relacji z nimi zawsze jest silniejszy - wie więcej i ma lepszą pozycję. W podanym wyżej przykładzie pokazano, jak można w wyraźny sposób przekroczyć granicę zaufania. Czy smejaczek zachowałby się dokładnie w ten sam sposób, gdyby miał za zadanie wkręcać dorosłego? Zdaje się, że nie.
Dziecko w takim wypadku jest łatwym celem - co może wiedzieć na temat systemu prawnego? Usłyszało, że może zarobić trochę pieniędzy i szuka okazji, mimo że sprzedaż internetowa w wielu miejscach wiąże się również z ukończeniem 18 roku życia. Złamanie jednak tej zasady nie uprawnia nikogo do straszenia dziecka konsekwencjami, które nigdy nie będą miały miejsca.
Takie wydarzenia mogą zostać z młodocianym na długo - brak zaufania, strach przed odbieraniem telefonu i rozmowami z nieznajomymi. Publikowanie tego w internecie dla własnej radości i rozrywki tym bardziej narusza prywatność dziecka i jego granice. Warto o tym pamiętać, przygotowując następne tego typu filmy.
Byłeś świadkiem zdarzenia, które powinniśmy opisać? Napisz maila na adres wtv@iberion.pl. Przyjrzymy się sprawie.
Artykuły polecane przez redakcję WTV:
źródło: [TikTok/smejaczek]