Andrzej Duda zrobił matce prezent. Polityka: Wydano 35 tys. z pieniędzy podatników
Andrzej Duda postanowił zrobić swojej mamie prezent. Nie poświęcił na jego najdroższą część swoich pieniędzy. Według doniesień „Polityki” zapłacili podatnicy.
Andrzej Duda zapłacił za prezent dla swojej mamy z pieniędzy podatników?
Działania polityków w sferze prywatnej opłacane z publicznych pieniędzy nie są niczym nowym. Podobnymi praktykami zasłynął m.in. ówczesny marszałek Marek Kuchciński z PiS , który spędzał wiele czasu w samolotach z Warszawy do Rzeszowa, na co budżet państwa wydał około 4 mln zł.
Podobna sytuacja miała zdarzyć się również prezydentowi Andrzejowi Dudzie. W zeszłoroczny Dzień Matki postanowił zrobić jej prezent swoim nieoczekiwanym przybyciem. Chwalił się tym w mediach społecznościowych.
Sprawa przez długi czas nie była wyjaśniana. Aż do teraz. Okazało się, że podróż była niezwykle kosztowna. Jak się jednak okazało, Andrzej Duda miał nie opłacić jej z własnych, prywatnych środków. Jak donosi "Polityka", postanowił skorzystać z pieniędzy podatników.
26 maja 2020 roku wsiadł do rządowego samolotu i poleciał z Warszawy do Krakowa . Ta niezwykle krótka podróż kosztowała skarb państwa 35 tys, zł , jak donosi tygodnik „Polityka”.
Tę informację czasopismo uzyskało od KPRM - według nich lot nie został opłacony ani z kasy partyjnej, ani z prywatnych pieniędzy prezydenta.
Czy do podobnej sytuacji dojdzie w tym roku? Trudno powiedzieć. Być może Andrzej Duda wybierze inny środek transportu, by spotkać się ze swoją mamą i świętować jej dzień w Krakowie.
Posłowie nadszarpują budżet
Wielokrotnie pojawiały się historie o nadszarpujących polski lub unijny budżet politykach. Słynne były doniesienia o podróżach wyciągających pieniądze z budżetu UE, które pojawiły się w zeszłym roku, gdy okazało się, że europoseł Ryszard Czarnecki wykorzystał rzekomo ponad miarę zwroty z kasy unijnej i dodawał dodatkowych kilometrów do naliczania na trasie (miała ona sięgać od Brukseli do Jasła). W rzeczywistości mieszkał on jednak w Warszawie.
Smaczku dodawał fakt, że podróży tych miał dokonywać starym Fiatem Punto i przez to dostawać większy zwrot za paliwo.
- Gdyby policzyć czas, który spędzał za kierownicą, to on praktycznie nie miał czasu na pracę. Bo 15 minut dziennie z domu mu zostawało, żeby mógł w Parlamencie Europejskim cokolwiek zrobić - mówiła Katarzyna Lubnauer.
Artykuły polecane przez redakcję WTV:
-
Giertych do obrońców syna Szydło: PiS nie miał skrupułów, gdy Policja zatrzymywała moją córkę
-
Strajk Kobiet wyszedł na ulice. Banery i klatki pod Ministerstwem Sprawiedliwości
źródło: [plotek.pl][tvn24.pl]