Przerażające nagranie z warszawskiego metra. Służby nie chciały zareagować, pasażerowie wzięli sprawy we własne ręce
"Gazeta Wyborcza" poprosiła o potwierdzenie wiadomości pracowników warszawskiego metra. Rzeczniczka prasowa instytucji wskazała, że zatrzymany mężczyzna podróżował komunikacją miejską bez maseczki lub przyłbicy. Po zwróceniu uwagi zaczął przejawiać agresję względem innych pasażerów. Ochroniarze nie podjęli interwencji przez wzgląd na obowiązujące przepisy. - Interwencje w tego typu przypadkach w strefie pasażerskiej prowadzi policja. Wartownicy zgodnie z kompetencjami powiadomili i wezwali na miejsce zdarzenia patrol - zadeklarowała Anna Bartoń dla "Gazety Wyborczej".
Podano wiadomości w sprawie incydentu z udziałem agresywnego mężczyzny
Służba Ochrony Metra mogła nie spodziewać się, że interwencje podejmą osoby przebywające w wagonie. Wśród nich był nieumundurowany policjant. Z wiadomości przekazanych przez "Gazetę Wyborczą" wiemy, że wobec ujętego trwa postępowanie. Poza złamaniem zasad bezpieczeństwa mężczyzna odpowie za znieważenie funkcjonariusza. - Policjant był świadkiem, jak 26-latek zwyzywał wulgarnie kobietę, która zwróciła mężczyźnie uwagę, żeby założył maseczkę - przekazał w wiadomości do "Gazety Wyborczej" Mariusz Mrozek z Komendy Stołecznej Policji.
Funkcjonariusz miał wylegitymować się i przedstawić mężczyźnie. Wzbudziło to jeszcze większą agresję u zatrzymanego. Z wiadomości podany przez "Gazetę Wyborczą" wiemy, że policjant ostrzegł przez użyciem środków przymusu bezpośredniego. Wówczas doszło do szarpaniny, do której włączył się inny pasażer. Wspólnie z nieumundurowanym funkcjonariuszem wyprowadzili agresora. Na nagraniu opublikowanym w mediach społecznościowych możemy dostrzec, że interwencja trwała przez 3-4 minuty. Materiał został opublikowany na platformie YouTube 18 października.
3 . Policja interweniowała ws. mszy świętej. Ksiądz stanie przed sądem
W piątek rząd przekazał oficjalne wiadomości w sprawie nowych obostrzeń. Funkcjonariusze policji wprowadzili politykę "zero tolerancji". Podczas jednej z konferencji prasowych główny komendant zadeklarował, że służby nie będą już pouczać osób popełniających wykroczenia. Każda interwencja będzie kończyć się mandatem w wysokości 500 złotych. - Nadal pozostaje dla funkcjonariuszy policji możliwość ukarania mandatem w kwocie do 500 złotych. W przypadku odmowy przyjęcia takiego mandatu chcielibyśmy wprowadzić każdorazowo taki mechanizm, że będzie kierowany wniosek o ukaranie do sądu i dodatkowo wniosek o wdrożenie postępowania administracyjnego do inspekcji sanitarnej - zapowiedział Jarosław Szymczyk.