Jest zawiadomienie do prokuratury ws. kardynała Dziwisza
-
Zarzuty pod adresem duchownego przedstawiano już w 2017 roku. W ostatnich latach produkcje braci Sekielskich i Marcina Gutowskiego nagłośniły działania, których miał dopuścić się hierarcha Kościoła katolickiego. Mowa o kryciu przestępstw seksualnych i przyjmowaniu łapówek
-
Pierwsze zawiadomienia do organów ścigania zostało złożone przez europosła, Łukasza Kohuta. Jeszcze w styczniu krakowscy prokuratorzy umorzyli sprawę przez wzgląd na niewyczerpane znamiona artykułu 239 i 240 Kodeksu karnego
-
Dziś zgłoszenia pełnomocnika Janusza Szymika - ofiary księdza Wodniaka - zostały przekazane przez komisję ds. pedofilii prosto na ręce zastępcy prokuratora generalnego. W piśmie pojawiły się cztery nazwiska
Pełnomocnik Janusza Szymika, Artur Nowak przekazał "Onetowi" zdjęcie, przedstawiające dokument przesłany przez komisję. W piśmie przeczytać możemy, że komisja "skierowała we własnym zakresie zawiadomienie i wniosek o przeprowadzenie postępowania w sprawie podejrzenia popełnienia przez Tadeusza Rakoczego, Stanisława Dziwisza, Romana Pindla i Piotra Gregera czynów stypizowanych w przepisie art. 240 par. 1 k.k.". Zgłoszenia zostały zarejestrowane i przekazane już 2 marca.
Kardynał Dziwisz będzie musiał wytłumaczyć się przed śledczymi? Wpłynęło zawiadomienie
" Kto, mając wiarygodną wiadomość o karalnym przygotowaniu albo usiłowaniu lub dokonaniu czynu zabronionego [ ... ] nie zawiadamia niezwłocznie organu powołanego do ścigania przestępstw, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3 " - wskazuje artykuł 240 Kodeksu karnego.
W sprawie emerytowanego już biskupa Rakoczego toczy się postępowanie kanoniczne. Prowadzi je arcybiskup Marek Jędraszewski, znany ze słynnych słów o "tęczowej zarazie". Wciąż nie znamy postępów czy też skutków działań hierarchy Kościoła katolickiego. Kardynał Dziwisz już na początku roku nie wzbudził zainteresowania śledczych. Umorzono jego sprawę, o której zawiadomił Łukasz Kohut. Powoływano się na dawne przepisy.
W latach 2006-2012 kardynał Dziwisz nie miał obowiązku niezwłocznego informowania o nadużyciach. Stwierdzono także, iż hierarcha nie dopuścił się zarzucanych mu przestępstw. Przeniesienia księdza do innej parafii miało nie być równoznaczne z utrudnianiem postępowania przygotowawczego.
Co więcej, duchowny miał wiedzieć o krzywdzie, jaką wyrządził Januszowi Szymikowi ksiądz Wodniak. Ostatecznie jednak kapłan tłumaczył się niepamiętaniem konkretnych faktów. Zapewniał również, że dowiedział się o sprawie Wodniaka dopiero po wydaniu prawomocnego wyroku.
W licznych oświadczeniach Dziwisz stanowczo dementował zarzuty. Głos zabierała Konferencja Episkopatu Polski, dziękując kardynałowi za wierną służbę Janowi Pawłowi II, a także całemu Kościołowi katolickiemu. Jak przekonywał Szymik, sprawę nadużyć seksualnych początkowo zgłaszano biskupowi Rakoczemu. Brak działań wymusił zaangażowanie w sprawę Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, który skierował specjalny list do Stanisława Dziwisza. Odpowiedź na pismo nigdy nie nadeszła.
Artykuły polecane przez redakcję WTV:
-
Polsat i TVP dostały 5,3 mln zł na promocję działań rządu. Odpowiedź na interpelację
-
Ekspert skomentował szczegóły opieki Jarosława Kaczyńskiego nad kotem
Źródło; [Onet]