Rzecznik KEP: Księża dostawali mandaty po donosach o łamaniu obostrzeń
-
Wczoraj na antenie RMF FM rzecznik Konferencji Episkopatu Polski został zapytany o to, co zrobić ma ksiądz proboszcz ukarany mandatem za łamanie obostrzeń
-
Ksiądz Leszek Gęsiak nie odpowiedział na pytanie, wskazując, że to sprawa pomiędzy ukaranym proboszczem a organami państwa
-
W wypowiedzi stwierdził, że informacje na temat łamania restrykcji to donosy
-
Na uwagę, że jest to pejoratywne określenie, rzecznik stwierdził, że to opinia redaktora
W związku z obecnymi okolicznościami Kościół katolicki, a szczególnie osoba księdza trafiła pod lupę wielu osób. Duchowny utożsamiany jest bowiem z osobą odpowiedzialna za to, by w świątyniach nie przekraczano m.in. limitu wiernych .
Nie wszędzie jednak ksiądz staje na wysokości zadania. Pojawiły się wiadomości, że niektórzy niezbyt pozytywnie odnoszą się do nałożonych na wszystkich restrykcji . W przypadku zgłoszenia takiej sytuacji przez osobę trzecią muszą liczyć się z tym, że w kościele pojawi się policja .
Rzecznik Konferencji Episkopatu Polski na antenie RMF FM zapytany został przez Marcina Zaborskiego o to, co w jego opinii zrobić mają proboszczowie ukarani mandatem przez służby w związku z łamaniem przepisów epidemicznych. Odpowiedź księdza Leszka Gęsiaka była sporym zaskoczeniem. Pojawiły się spore emocje oraz stwierdzenie mówiące o donosach .
Mandat wlepiony księdzu. Co ma zrobić duchowny?
W odniesieniu do karania za ignorowanie przepisów pandemicznych - nie tylko księży - warto przypomnieć, że po roku od wybuchu pandemii nakaz zasłaniania ust oraz nosa jest zasadny. O fakcie tym poinformowało Stowarzyszenie Sędziów Polskich IUSTITIA. Sędziowie wprost mówią, iż w związku ze zmianami przegłosowanymi przez Sejm obecnie rozporządzenie Rady Ministrów z 19 marca 2021 r. jest jak najbardziej „legalną podstawą prawną” . Co za tym idzie, służby mają pełne prawo zasadnie karać za ignorowanie obowiązku noszenia maseczki ochronnej.
Natomiast kwestia respektowania obostrzeń przez wiernych oraz samych księży to obecnie temat rzeka i podstawa do głośnej dyskusji w przestrzeni publicznej. Dziennikarz RMF FM Marcin Zaborski zapytał rzecznika KEP księdza Leszka Gęsiaka o to, co zrobić ma duchowny ukarany przez służby.
- Jeżeli doszło do naruszenia prawa, od tego by to prawo egzekwować są odpowiednie organy państwowe , więc niech te organy decydują - odpowiedział. Dziennikarz wskazał jednak, że jest to pytanie do księdza Leszka Gęsiaka, jako do rzecznika KEP.
- Proszę zapytać proboszcza , który taki mandat dostał - po raz kolejny odcinał się od tematu gość RMF FM, reprezentujący instytucję Kościoła katolickiego. W tym momencie pojawiło się stwierdzenie, które wywołało u prowadzącego rozmowę Marcina Zaborskiego spore zdziwienie.
Ksiądz Leszek Gęsiak: proboszczowie dostawali już takie mandaty po donosach
W czasie rozmowy na temat działań księdza proboszcza, który otrzymuje od służb mandat, rzecznik KEP wskazał, że posiada informacje na temat takich zdarzeń. Co ciekawe, w odniesieniu do osób zgłaszających nieprawidłowości w świątyniach, zdecydował się na użycie słowa „donos” .
- Z tego co wiem, część księży proboszczów dostawała takie mandaty, po różnych donosach , które były zrobione, że są przekroczone liczby ludności - wskazał ksiądz Leszek Gęsiak. Dziennikarz dopytywał, czy to faktycznie są „donosy”. Rzecznik KEP wskazał, że tak, bo przecież ktoś musiał przekazać tę informację służbom , a policja nie kontroluje świątyń bez zgłoszenia o nieprawidłowościach.
Marcin Zaborski zwrócił uwagę, że słowo „donos” ma wyraźnie pejoratywny wydźwięk . Duchowny stwierdził, że to tylko pogląd redaktora , a sam donos to po prostu przekazanie informacji . Dodatkowo jeszcze raz podkreślił, że od tego typu tematu są organy państwowe i ostatecznie nie udzielił odpowiedzi na zadane pytanie.
Czy wierni zgłaszający nieprawidłowości to donosiciele?
Trudno zrozumieć, jak rzecznik KEP może kreować taką narrację, po tym, jak prymas Polski Wojciech Polak podkreślił, że konieczne jest bezwzględne przestrzeganie obostrzeń . Należy również podkreślić, że zgłoszenia do służb to często jedyny sposób na walkę z ignorowaniem w kościołach restrykcji , gdyż szczególnie w mniejszych społecznościach ksiądz to osoba mogąca pochwalić się dużym wpływem w okolicy.
Samo słowo donos historycznie jest bez wątpienia słowem posiadającym wydźwięk negatywny . Potwierdzają to badania przeprowadzone przez Marię Osowską, przywoływaną w książce „Skarżypyty, donosiciele, sygnaliści”. Badaczka wskazała, że powszechnie „donos” to słowo pejoratywne i niemogące liczyć na pozytywne skojarzenia Polaków ze względu na historię naszego kraju . Podkreśla, że stosunek do władzy i donosicieli bezpośrednio wynika z tego, czego doświadczyliśmy w przeszłości ze strony innych państw.
Dodatkowo w pozycji autorstwa Jolanty Arcimowicz, Marioli Bieńko oraz Beaty Łaciak zwraca się uwagę na synonimy stosowane do słowa „donos” (obmowa, pomówienie, zniesławienie, zakapowanie, potwarz) oraz „donosiciel” (kabel, szpicel, kolaborant, konfident), które również nie należą do pozytywnych określeń .
Artykuły polecane przez redakcję WTV:
-
Wiceminister Buda o stanie nadzwyczajnym: Możliwość jest brana pod uwagę
-
Prymas Polak: Kościołów zamykać nie trzeba, trzeba przestrzegać obostrzeń
Źródło: RMF FM