Duży protest na granicy Polski mimo pandemii. Gdy pojawiła się policja, manifestujący wpadli na zaskakujący pomysł
Granice Polski zamknięte są od 15 marca do odwołania. Projekt rozporządzenia Rady Ministrów pozwala na to, by od poniedziałku większość pracowników pogranicza mogła przekraczać granicę z Niemcami bez konieczności odbywania dwutygodniowej kwarantanny. W projekcie pominięci zostali jednak medycy, stąd w piątek doszło do protestów na pograniczu.
Policja ma teraz ręce pełne roboty. Z mieszkańcami pogranicza nie było dużo kłopotów, znaleźli sprytny sposób na protestowanie
W piątek na przejściach granicznych w Zgorzelcu na Dolnym Śląsku odbył się protest mieszkańców pogranicza, którzy pracują po drugiej stronie granicy, a co zostało im teraz znacznie utrudnione. Mimo zapewnień premiera Mateusza Morawieckiego o zniesieniu obowiązkowej 14-dniowa kwarantanny, co ma nastąpić już wkrótce, postanowili i tak protestować, nie godząc się szczególnie na pominięcie medyków.
W ramach protestu zatem kilkadziesiąt osób zgromadziło się przy mostach granicznych: Staromiejskim i im. Jana Pawła II. Wśród nich był nawet burmistrz Zgorzelca, Rafał Gronicz, który podkreślał, że nie wszystkie postulaty zostały spełnione i stąd konieczny był ten protest. - Walczymy dalej o to, by pracownicy służby zdrowia, opiekunowie mogli przekraczać granicę - wyjaśniał w rozmowie z reporterem RMF FM Mateuszem Czmielem.
Podobne protesty odbyły się także w innych miejscowościach położonych przy granicy z Niemcami oraz po niemieckiej stronie. - W projekcie rozporządzenia Rady Ministrów zostali jednak pominięci medycy, na co nie ma absolutnie naszej zgody. To są m.in. aptekarze, fizjoterapeuci, lekarze, pielęgniarki. Solidaryzujemy się z nimi. (...). Chcemy im pomóc. Nie poddajemy się - powiedziała Marta Szuster, radna Gminy Mescherin w Brandenburgii, zapowiadając kolejne protesty, jeśli sytuacja się nie zmieni.
Wszelkie zgromadzenia publiczne są obecnie surowo zabronione. Protestujący mieszkańcy pogranicza znaleźli jednak na to prosty, sprytyny sposób - ponieważ na mostach pojawiła się policja, ludzie zaczęli "spacerować" wzdłuż brzegu Nysy Łużyckiej. I ten pomysł się sprawdził.
Źródło: rmf24.pl