Mieszkańcy terenów objętych stanem wyjątkowym widzą wojsko, a o uchodźcach tylko słyszą
- Każdy jest przestraszony. Widzą, że tyle wojska jeździ, to czują się niemal jak na wojnie - powiedział sołtys wsi Roman Krejza Ozierany Małe. W małej przygranicznej wsi nastroje są napięte. Spirala niepewności oraz obaw przed obcymi jest nieustannie nakręcana, ale z drugiej strony lokalni mieszkańcy wskazują, że nie można odmawiać pomocy.
- Jako mieszkańcy nie czujemy jakiegoś zagrożenia. Po prostu pracujemy, robimy swoje - powiedziała w rozmowie z portalem NaTemat kobieta mieszkająca na co dzień niepodal Włodawy. Spora część okolicznych mieszkańców inaczej podchodzi jednak do obecnej sytuacji.
W Ozieranach Małych na stałe mieszka zaledwie sześć osób. Obawa przed migranatami jest tam większa. - Cała granica jest obstawiona - stwierdził sołtys Roman Krejza.
- Tu mieszkają starsi ludzie, oni swoje już przeżyli, mają skojarzenia z wojną. Każdy obawia się o swoje życie. Obawiają się imigrantów. Jeden idzie za chlebem, a drugi nie wiadomo za czym - dodaje.
Stan wyjątkowy: mieszkańcy nie mają stryczności z uchodźcami
Z ludźmi mieszkającymi nieopodal granicy z Białorusią, gdzie obowiązuje stan wyjątkowy rozmawiała Katarzyna Zuchowicz z NaTemat. Niemal wszyscy jej rozmówcy prosili o anonimowość.
Dodatkowo wszyscy zadeklarowali, że migrantów jeszcze nie widzieli, a o kolejnych zatrzymaniach i akcjach Straży Granicznej dowiadują się z ogólnopolskich mediów.
- My jeszcze nie mieliśmy styczności z tymi ludźmi - wyznała kobieta mieszkająca dwa kilometry od Tarasiuk. Dodaje, że osobiście również nie zna nikogo, kto spotkałby uchodźcę.
- Nie słyszałem, żeby ktoś przyszedł gdzieś do gospodarstwa. Ale słyszymy, że przychodzą - mówi mężczyzna z okolic Zabłocia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo:
Sinusoida uczuć wśród przygranicznych mieszkańców
Mężczyzna z okolic Zabłocia dodaje, że mieszkańcy nie chcą migrantów. - Nie wiemy, kto przychodzi. Może to przestępca? Nie wiemy. Tego się obawiamy. Raczej współczucia nie ma, bo o tych obcokrajowcach raczej źle się słyszy. Że terroryzm, czy coś innego, że burdy robią - powiedział w rozmowie z dziennikarką.
Nie brakuje jednak również wskazań, że obecna sytuacja na granicy z Białorusią nie powinna mieć miejsca, a sposób traktowania migrantów jest zwyczajnie zły.
- To są też ludzie, którzy potrzebują pomocy - stwierdziła kobieta mieszkająca niedaleko przygranicznej Włodawy. - Nie można tego tematu tak sobie zostawić. Wczoraj w nocy trzy osoby topiły się na bagnach, 8 km stąd. Tak po ludzku to bardzo ciężka sytuacja - dodaje.
Podkreśla, że spór między obawami a współczuciem dla sytuacji migrantów jest codziennością. Większość mieszkańców zaczęła z tej racji dbać o to, by ich domy były zamknięte na klucz, mimo iż wcześniej mało kto miał to w zwyczaju.
Byłeś świadkiem zdarzenia, które powinniśmy opisać? Napisz maila na adres redakcja@wtv.pl. Przyjrzymy się sprawie.
Artykuły polecane przez redakcję WTV:
-
OKO.press: zdjęcie pokazane przez Mariusza Kamińskiego to kadr z filmu pornograficznego
-
Bochnia. Do parafii trafił ksiądz skazany za molestowanie 12-latki
-
Donald Tusk o konferencji Kamińskiego i Błaszczaka: "dwa wieprze na rozkaz kaczora"
Źródło: natemat.pl Zdjęcie główne: Jakub Kaminski/East News