"Wirus jest w odwrocie", "znaczących obostrzeń już nie będzie". Po co władza próbowała zaczarować rzeczywistość?
-
Mateusz Morawiecki zapewniał podczas kampanii prezydenckiej Andrzeja Dudy, że "wirus jest w odwrocie"
-
Po jakimś czasie okazało się, że nie tylko nie jest to prawdą, ale że atakuje on ze zdwojoną siłą
-
Niekonsekwencja i dezinformacja ze strony władzy doprowadza do kolejnych tragedii
Mateusz Morawiecki dość szybko zmienia zdanie w kwestiach dotyczących koronawirusa.
Mateusz Morawiecki: Wirus jest już w odwrocie
Wszyscy doskonale pamiętamy słowa Mateusza Morawieckiego z kampanii wyborczej prezydenta Andrzeja Dudy. Premier postanowił osobiście wesprzeć głowę państwa w boju z Rafałem Trzaskowskim i brać udział w organizowanych spotkaniach z mieszkańcami Polski.
- Cieszę się, że coraz mniej obawiamy się tego wirusa, tej epidemii i to jest dobre podejście, szanowni państwo. Bo on jest w odwrocie. Już teraz nie trzeba się jego bać . Trzeba pójść na wybory. Tłumnie . - zachęcał szef rządu przy gromkim aplauzie zgromadzonych.
Cóż, jeżeli w istocie był on "w odwrocie", to udało nam się go dogonić, niczym Krzyżaków wycofujących się do Malborka spod Grunwaldu. Niezwykle nieodpowiedzialne słowa Mateusza Morawieckiego odbijają się echem po dziś dzień i jeszcze długo będą cytowane. Politycy związani z obozem rządzącym tłumaczą je oczywiście faktem, że w okresie letnim nastąpił spadek liczby zakażeń i nic nie stało na przeszkodzie w organizacji wyborów.
Premier postawił jednak sprawę jasno - nie mamy się już czego bać. Wkrótce wielu seniorów, również i tych obecnych na spotkaniach z szefem rządu, najprawdopodobniej na własnej skórze odczuło jak bardzo kłamliwe były to słowa . Niedługo później wirus zaatakował ze zwiększoną siłą.
Mateusz Morawiecki: Wirus nie został pokonany
Zaledwie kilka dni temu podczas konferencji dotyczącej narodowego programu szczepień przeciwko koronawirusowi, Mateusz Morawiecki mówił o tym, jak ważne jest przestrzegania zasad obowiązującego reżimu sanitarnego . W oczywisty sposób zaprzeczył też swoim słowom, wypowiedzianym podczas letniej kampanii wyborczej.
- W ostatnich tygodniach sytuacja jest lepsza, ale nie ma co udawać, że wirus został pokonany - stwierdził podczas oświadczenia wygłoszonego dziennikarzom.
Słowa te byłyby w pełni na miejscu, gdyby premier wypowiedział je w lipcu, teraz mogą zabrzmieć już tylko jak kiepski żart . Morawiecki oczywiście nie widzi nic zdrożnego w swojej kampanijnej wypowiedzi. Podczas konferencji w październiku, pytany przez dziennikarza o to, czy nie czuje potrzeby przeproszenia narodu , tłumaczył się w dość pokrętny sposób.
- Warto spojrzeć na wykres, kiedy wirus w Europie faktycznie był w odwrocie . Otwieraliśmy gospodarkę, wszyscy się otwierali i było to zasadne - mówił.
Przez długi czas zapewniano nas również, że nie ma mowy o narodowym lockdownie , jeśli odpowiedzialnie będziemy przestrzegać zasad reżimu sanitarnego.
- Znaczących obostrzeń już nie będzie . Polski nie stać na taki lockdown, jak wiosną. Bez sprawnie działającej gospodarki nie będzie wpływów do budżetu - zapewniał Jarosław Gowin w rozmowie z Money.pl
Główny doradca premiera w sprawach dotyczących Covid-19 Andrzej Horban podkreślał też, że "narodowa kwarantanna" pojawić się może tylko wtedy, gdy przekroczona zostanie liczba 30 000 przypadków zakażeń dziennie . Jak okazało się jednak wczoraj, już po świętach czeka nas kolejne "zamknięcie" , mimo że w ostatnim czasie ilość zachorowań nie przekracza 13 000.
Te nagłe zmiany zdania władzy i jej nieporadność w obliczu pandemii doprowadzają do szerokiej dezinformacji w przestrzeni publicznej. Wielu nie ma pojęcia jakie zdanie wyrobić sobie na temat zagrożeń koronawirusa, skoro nawet rząd nie potrafi zająć jasnego stanowiska . Efektem jest błędne koło, którego w tej chwili nie da się już zatrzymać, a konsekwencjami takiego stanu rzeczy mogą być jedynie kolejne zgony osób, którym nie zapewniono podstawowych informacji na temat niebezpieczeństw związanych z bagatelizowaniem epidemii.
Źródło: natemat.pl, money.pl, onet.pl