Duda tłumaczył, jak ma wyglądać kampania. Zapomniał o tym wspomnieć swojemu rzecznikowi
Błażej Spychalski w ostatnim czasie znalazł się na czołówkach największych krajowych mediów przez swą wypowiedź o szefie Polskiego Stronnictwa Ludowego. 2 marca rzecznik prasowy prezydenta pojawił się na antenie TVN24. W rozmowie z Konradem Piaseckim działacz stwierdził między innymi:
- Władysław Kosiniak-Kamysz, który przez wiele lat był popychadłem Donalda Tuska, który przeprowadził wbrew Polakom tak zwaną reformę emerytalną, wypowiadając takie słowa, lekko się zagalopował - mówił Spychalski.
Błażej Spychalski nie posłuchał apeli Andrzeja Dudy
Nazwanie oponenta politycznego Andrzeja Dudy "popychadłem" oburzyła wielu komentujących. Co więcej, nie wpisywało się w "pojednawczy" profil kampanii wyborczej obecnego prezydenta. Podczas inauguracji wyścigu po fotel głowy państwa Duda przekonywał bowiem o potrzebie zmiany dyskursu w wyrażaniu opinii przez kandydatów oraz ich współpracowników. Spychalski najpewniej nie wziął sobie jednak tych słów do serca.
- Wielka prośba: do mojego sztabu, do młodzieży, ale i do wszystkich rodaków. Chciałbym, by była to kampania kulturalna, z szacunkiem do kontrkandydatów, z szacunkiem do wyborców i zwolenników każdego z kandydatów w tych wyborach. (...) Proszę, by nie było takich sytuacji, jakie niedawno miały miejsce w Pucku czy niestety w polskim Sejmie. Żeby nie było obrażających, obscenicznych gestów, słów i zachowań. To jest coś, co w polskiej polityce nigdy nie powinno mieć miejsca, i mam nadzieję, że pokażemy, że politykę można prowadzić inaczej - stwierdził Duda podczas oficjalnej inauguracji swojej kampanii.
- O to apeluję przede wszystkim do tych, którzy ze mną współpracują, i do moich zwolenników, aby nie dać się ponieść emocjom, nie dać się sprowokować i zachowywać się w sposób kulturalny - dodał prezydent, najwyraźniej nie wyrażając jednak swej opinii wystarczająco dla Spychalskiego wyraźnie.
Źródła: Gazeta Wyborcza / Polska The Times