Dziennikarz TVP Info będzie miał poważne kłopoty? Niewygodny wpis na temat rządu
- "Liczba testów leci na łeb, na szyję" - napisał na swoim Twitterze Graczak.
Dziennikarz TVP Info zaniepokojony spadkiem liczby testów
Od wielu dni podnosi się kwestię spadającej przez cały czas liczby przeprowadzanych codziennie testów na koronawirusa. Dzięki danym zamieszczanym codziennie można dokładnie policzyć, jaki procent zakażeń przypada na liczbę testów i choć liczby związane z samymi zakażeniami zdają się spadać (niedawno sięgały ponad 25 tys. dziennie, teraz - około 20 tys.), to niepokój budzi procent testów z wynikiem pozytywnym.
Już jakiś czas temu Michał Rogalski, młody badacz danych dot. koronawirusa zaznaczał, że ostatnie stosunki dzienne testów pozytywnych do wszystkich otrzymanych wyników są niebezpiecznie wysokie i sięgają nawet 50%. Teraz te odsetki rosną, mimo że liczba robionych codziennie testów gwałtownie maleje.
W poniedziałek Ministerstwo Zdrowia podało informację o tym, że w ciągu doby wykryto kolejnych 20 816 zakażeń koronawirusem. Jak dotąd wykryto łącznie 733 788 przypadków. Od początku epidemii COVID-19 w Polsce zmarło 10 491 osób, a dziś podano informację o śmierci kolejnych 143 osób.
Ostatniej doby procent testów pozytywnych do negatywnych wyniósł 59%, co oznacza, że prawie 3 na 5 zrobionych testów oznaczało u badanego obecność koronawirusa. To ogromne liczby, a zaniżanie liczby testów może maskować problem, co zauważa też dziennikarz TVP Info, Bartłomiej Graczak.
- "Liczba testów leci na łeb, na szyję. To i liczba wykrytych zakażeń spada. Żadne to zatem osiągnięcie" - napisał na swoim Twitterze dziennikarz.
Wcześniej zareagował podobnie na wpis redakcyjnego kolegi, Cezarego Gmyza, który twierdził, że liczba zachorowań na koronawirusa w Polsce się wypłaszcza.
- "Czarku, liczba zakażeń to już prawie 60 procent wszystkich testów. Nie wypłaszcza się tylko za mało testujemy" - napisał.
Koronawirus - ukryte przypadki, których nie udało się zdiagnozować
Testy wykonywane w Polsce dotyczą jedynie niewielkiego odsetku chorych na wirusa - na test wysyła się osobę, która wykazuje widoczne objawy zakażenia lub taką, która sama na taki test się zdecyduje i zapłaci 500 zł. Wiele osób, które przechodzi chorobę bezobjawowo może nawet nie wiedzieć, że przeniosło wirusa na swoją rodzinę, kolegów z pracy czy przypadkowych przechodniów.
Sprawa nie jest więc prosta. Jak wyjaśnia prof. Wu Tangchun, ekspert zdrowia publicznego pracujący w Środkowochińskim Uniwersytecie Naukowo-Technicznym w Wuhan:
- Wedle naszych ostrożnych szacunków co najmniej 59 procent zakażonych osób nie miała pojęcia o tym, że jest nosicielem patogenu i potencjalnie może zarażać innych. To wyjaśnia dlaczego wirus rozprzestrzeniał się tak szybko w prowincji Hubei, a potem na całym świecie.
Liczba testów nie wykazuje prawdziwej liczby dobowych zachorowań na koronawirusa, a pracujący w ICM UW matematycy obliczyli, że prawdziwa liczba zakażonych może wynosić nawet 6 razy więcej niż podają oficjalne dane w związku z wykonanymi testami. W związku z tym obawa związana ze zmniejszoną liczbą testów jest uzasadniona.
źródło: [msn.com][przystaneknauka.us.edu.pl][icm.edu.pl]