Niewielu wie o konflikcie Marcina Najmana z TVP. Dziś jest "ekspertem", niedawno poszedł do sądu
Telewizja Polska nieustannie musi mierzyć się z krytyką ze strony przeciwników partii rządzącej. Każdy z nas słyszał już oskarżenia o wspieranie Prawa i Sprawiedliwości oraz serwowanie jednostronnego przekazu. TVP zdaje się stawiać na polaryzację opinii publicznej, jednak zadziwiający jest fakt promowania nowego "eksperta" Marcina Najmana.
Pozwał TVP, teraz pełni w stacji rolę "eksperta". O co chodzi?
Były bokser jeszcze w 2018 roku pozwał media publiczne o naruszenie zasad licencji . Chodzi o Narodową Galę Bosku, zorganizowaną na Stadionie Narodowym. Sprawę opisał "Fakt". Medium podaje, że Najman miał stracić przez TVP blisko 1,5 miliona złotych . Przyczyną miało być upowszechnienie płatnej transmisji.
Zgodnie z licencją, określającą zasady obserwowania wydarzenia, gala poza granicami Polski miała kosztować widzów 20 dolarów. Po opłacie walki transmitowano na stronie narodowagalabosku.pl. Najman w rozmowie z "Faktem" tłumaczył, że publiczny nadawca zastosował wadliwą geoblokadę . Widzowie na całym świecie mieli mieć dostęp do gali poprzez stronę internetową i przekaz telewizyjny TVP. Według poszkodowanego, straty oscylowały w kwocie 1,5 miliona złotych.
"Jak organizator gali sprzedałem licencję na określonych warunkach. Warunki te w sposób rażący nie zostały zrealizowane przez TVP. A co do wykupu ppv. Ja wiem, ile osób obejrzało to w internecie w wersji otwartej i jest to duża liczba" - czytamy we wpisie byłego boksera z 2018 roku. Podjęto jednak próbę wypracowania kompromisu. Najman, jak podawał "Fakt", miał spotkać się z oporem publicznego nadawcy, co wymusiło złożenie pozwu o niewywiązanie się z warunków umowy.
Sprawa miała swoją kontynuację w 2019 roku. Bez pozwu się nie obyło. "Chciałem sprawę z TVP załatwić ugodowo. Kilka razy proponowałem, by się dogadać. Wyrządzili mojej spółce ogromną szkodę . A mimo to idą w zaparte" - komentował poszkodowany na Twitterze. Odpowiedź przyszła ze strony dyrektora działu sportowego Telewizji Polskiej. Marek Szkolnikowski mówił wprost o pomocy i wsparciu, jakiego Najmanowi miała udzielić Telewizja Polska. " Zamiast podziękowań są absurdalne zarzuty " - czytamy.
Szkolnikowski w 2018 roku deklaracje rzekomej ofiary potraktował dość dosadnie. Odmówił skomentowania sprawy dla "Faktu", ponieważ doniesienia są "stekiem bzdur".
Wszystko wskazuje na to, że sąd wciąż nie rozstrzygnął sprawy. Niewykluczone, że nowy gwiazdor TVP doszedł już do porozumienia z władzami medium. Dziś jest stałym bywalcem programów o charakterze politycznym, gdzie pełni rolę eksperta między innymi od urody liderki Ogólnopolskiego Strajku Kobiet oraz wyroków Trybunału Konstytucyjnego. - 80% kobiet, które szły w tych marszach, nie przeczytały orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, przeciwko któremu występowały. Gdyby przeczytały, podejrzewam, że wszystkie zostałyby w domach - tłumaczył na antenie TVP Info.
- Powiem teraz jeszcze na koniec jedną rzecz, za która może będę bardzo zhejtowany, ale uważam, że największym problemem pani Lempart jest jej nienachalna uroda - dodawał.
Nie są to ostatnie aktywności Marcina Najmana w roli jednego z ulubionych gości TVP. Komentator podczas Strajku Kobiet postanowił zaangażować się w obronę kościołów, a w szczególności, Jasnej Góry. Apelował wówczas do Polek i Polaków o danie odporu sile protestu. - Nadciągają lewackie hordy. Już widoczne są ze wzgórza jasnogórskiego, natomiast jesteśmy w gotowości i oczywiście nie damy zdewastować kościoła jasnogórskiego. Bądźcie spokojni, wszyscy na pozycjach - deklarował Najman na jednym z nagrań.
Źródło: [Fakt]