Fundacja odpowiada na wywiad z uczestnikiem "Top Model", który dopuścił się wykorzystania nastolatki. "Nadal kłamie"
-
Finał ostatniej edycji Top Model miał miejsce 25 listopada. W ostatniej chwili zdyskwalifikowano amerykańskiego uczestnika. Wszystko przez wzgląd informacje o przemocy seksualnej, jakiej miał poddać osobę nieletnią
-
Od zeszłorocznej jesieni mama ofiary wraz z Fundacją Operation Care przedstawiły historię ofiary. Ujawniono, że gwiazdor został skazany prawomocnym wyrokiem amerykańskiego sądu. - T wój brat Stefan D'Angelica złożył pełen podpis kursywą na pośladkach mojej córki, jak udokumentowano w dowodzie numer 29 - tłumaczyła dla "Pudelka" mama nastolatki
-
Dziś mężczyzna odpowiedział na zarzuty. Miał sam zgłosić się do dziennikarzy Pudelka, by wyjaśnić, że nie podpisywał się na żadnym ciele
Od początku afery uczestnik Top Model nie zabierał głosu w mediach. Nie zaprzeczał ani nie potwierdzał relacji matki, która została opublikowana na "Pudelku". D'Angelica podkreślił jedynie, że nie dano mu szansy na doprowadzenie procesu do końca. Wszystko przez wzgląd na chorobę dwóch sędziów i absencji kolejnych dwóch. W wyniku układu zawartego między stronami procesu, mężczyzna otrzymał wyrok w zawieszeniu.
Były uczestnik Top Model wreszcie odpowiedział na zarzuty o przemoc seksualną. Bliscy ofiary są gotowi, by pójść do sądu
- Nie miałem okazji zeznawać, nigdy nie wysłuchano mnie, ani moich świadków, ani mojego prawnika przez przysięgłych, którzy nie mogli się pojawić. Więc byłem w trudnej sytuacji. Za rzeczy, o które byłem oskarżony, wyroki wynoszą od sześciu, ośmiu do dziesięciu lat więzienia. Zostałbym też zarejestrowany jako przestępca seksualny, więc dla mnie było to bardzo trudne - zadeklarował dla "Pudelka". Co więcej, niedoszły finalista Top Model zaprzeczył, by podpisywał się na czyimś ciele. Zwrócił również uwagę na amerykańskie prawo, według którego nie został uznany za winnego, choć został skazany.
"Pudelek" ponownie skontaktował się z mamą ofiary i Fundacją Operation Care. Dziennikarze dowiedzieli się, że padło żądanie dotyczące przekazania pełnej transkrypcji akt sądu. - To obrzydliwe, że on nadal kłamie i wszystkiemu zaprzecza, co oznacza, że nie zamierza wziąć żadnej odpowiedzialności za swój czyn i nie zmienił się ani trochę - zarzucały, ostrzegając przed dawaniem modelowi poczucia bezkarności, co może doprowadzić do kolejnych nadużyć na tle seksualnym.
Dominic D'Angelica miał dobrowolnie poddać się karze, bez formalnego przyznawania się do zarzucanych mu czynów.
Zdumiewający dla opiekunów kobiety jest brak pozwu o zniesławienie. - J eśli Dominic twierdzi, że to my mówimy nieprawdę, dlaczego nas nie pozwie o zniesławienie? - komentowały, wykazując gotowość do przedstawienia konkretnych dowodów przed wymiarem sprawiedliwości. - W naszej opinii wcale nie ma takich planów, bo wie, że postępowanie cywilne wygląda inaczej niż postępowanie karne__. Mamy wszystko, czego potrzeba, żeby udowodnić, że Dominic jest przestępcą seksualnym i kłamcą - dodały.
Były uczestnik Top Model zwrócił uwagę na udział władz TVN-u w sporze . Mama ofiary miała przekazać niepokojące informacje o przeszłości gwiazdora, jednak miała nie doczekać się reakcji. Grupa mediowa obiecała przeprowadzenie wewnętrznej kontroli, by wyjaśnić sprawę. Wystosowano również przeprosiny. Dominic D'Angelica zaś zapewnia, że stacja o wszystkim wiedziała. - To TVN kazał mi się nie wypowiadać. Za każdym razem, gdy ktoś się ze mną kontaktował, proponował wywiad - zarzucił.
Co więcej, o wyrzuceniu z programu gwiazdor dowiedział z prasy. Niespodziewanie do mężczyzny zaczęły przychodzić połączenia od dziennikarzy z pytaniami o reakcję w związku z dyskwalifikacją . Dopiero wtedy Dominic wszedł na oficjalną stronę Top Model, gdzie przeczytał oświadczenie komercyjnego nadawcy.
Relacja Dominica D'Angelici została przedstawiona w rozmowie z Michałem Dziedzicem w ramach "Pudelek Exclusive".
Artykuły polecane przez redakcję WTV:
-
Obajtek w końcu zabrał głos w swojej afery. Wyjaśnia zdarzenia, o których mowa na taśmach
-
Jacek Rozenek walczy o powrót do normalności po udarze. "Lekarze mówili, że umiera"
Źródło: [Pudelek]