Kuriozum, Robert Bąkiewicz grozi, ale teraz mediom. Alternatywna rzeczywistość, czy kompletne odrealnienie?
Robert Bąkiewicz, jeden z najbardziej charakterystycznych i rzucających się w oczy działaczy nacjonalistycznych zapowiada szereg procesów przedstawicielom mediów, które doniosły wczoraj o jego zachowaniu podczas protestu przed kościołem św. Krzyża w Warszawie. Na swoim koncie na Twitterze opublikował jednoznaczny komunikat.
Robert Bąkiewicz w obronie architektury sakralnej
Od czwartku w całej Polsce trwają protesty organizowane przez Strajk Kobiet, inicjatywę dotyczącą walki o prawa człowieka. Manifestacje są wynikiem decyzji Trybunału Konstytucyjnego, który uznał przerwanie ciąży ze względu na uszkodzenie płodu za niezgodne z polskim prawem. Naruszył w ten sposób tzw. kompromis aborcyjny, obowiązujący od 1993 r.
Niechcące dopuścić do tego ograniczenia, działaczki Strajku Kobiet zorganizowały wczoraj wiele demonstracji, w tym również w kościołach. Zapowiedź manifestacji w świątyniach katolickich wzburzyła środowiska prawicowe, w tym byłego lidera ONR-u, Roberta Bąkiewicza.
Związany z szeregiem organizacji nacjonalistycznych Robert Bąkiewicz, ogłosił wczoraj na Twitterze zamiar ustawienia przed kościołami patroli, mających za zadanie niedopuszczenia do protestów przed miejscami kultu religijnego. Na jego Twitterze mogliśmy przeczytać:
"Dzisiaj Koledzy ze Straży Marszu Niepodległości chronią kilka warszawskich kościołów przed zapowiadanymi profanacjami ze strony satanistycznej lewicy."
Wpis opatrzył fotografią kilku mężczyzn w pięknych brązowych spodniach i prawidłowo nałożonych na twarze maseczkach. Do przepisu o zasłanianiu ust i nosa sam jednak zdecydował się nie podporządkować, ale policja nie wydawała się wczoraj mieć mu tego za złe.
Skrzywdzony, lecz nie złamany!
Robert Bąkiewicz w istocie dzielnie bronił architektury sakralnej, a w zasadzie schodów przed kościołem św. Krzyża w Warszawie. Jak się domyślamy - nie chcąc dopuścić do uszkodzenia posadzki przed głównym wejściem do świątyni poprzez nadmierny nacisk wywołany dużą ilością ludzi znajdujących się na raz w tym miejscu, postanowił "usunąć" jedną osobę, która znajdowała się akurat najbliżej. Pech sprawił, że była to jedna z protestujących kobiet.
Media obiegły informacje o "zepchnięciu ze schodów" jednej z uczestniczek Strajku Kobiet przez Roberta Bąkiewicza. Sama zainteresowana w ten sposób komentowała sytuację w rozmowie z serwisem Oko.Press:
- Podeszło do nas kilku karków i powiedzieli, że mamy się stąd wynosić. Nie chciałyśmy, więc nas wynieśli. Mam obtarcia, oczywiście policja nic nie widziała.
Pojawiły się również doniesienia, że działacze przebywający na schodach wraz z Robertem Bąkiewiczem używali pod adresem protestującej dość niewybrednego słownictwa. Żaden z nich nie miał na sobie oczywiście maseczki zasłaniającej twarz. Obecnym na miejscu funkcjonariuszom policji zdawało się to nie przeszkadzać.
Dziś Robert Bąkiewicz oznajmił za pośrednictwem swojego konta na Twitterze, że zamierza podać do sądu wszystkich przedstawicieli mediów, którzy podawali, jego zdaniem, kłamliwe informacje na temat wczorajszych zajść sprzed kościoła św. Krzyża. We wpisie zamieszczonym przez niego dziś w nocy czytamy:
"(...) od jutra prawnik pisze pozwy w stosunku do wszystkich kłamliwych szczujni."
Wygląda więc na to, że to w jakim świetle przedstawiono we wczorajszych doniesieniach Roberta Bąkiewicza, nie złamało go, a przeciwnie - zagrzało do jeszcze bardziej wytężonej walki z "satanistyczną lewicą". Powodzenia!
źródło: twitter.com/RBakiewicz, oko.press, wikipedia.pl
undefined