PiS-owi nie udało się wyłączyć mediów, więc robi to przez stan wyjątkowy? Joanna Mucha komentuje dla nas decyzję prezydenta
We wtorek Mateusz Morawiecki w imieniu Rady Ministrów poinformował o wystąpieniu z wnioskiem do prezydenta o wprowadzenie stanu wyjątkowego w części województw podlaskiego oraz lubelskiego przy granicy z Białorusią. Dziś prezydent Andrzej Duda podpisał rozporządzenie o stanie wyjątkowym. Teraz dokumentem zajmie się Sejm. Zapytaliśmy o to posłankę Joannę Muchę z ruchu Polska 2050.
Czym jest stan wyjątkowy?
- Stan wyjątkowy to stan jakiegoś rodzaju zagrożenia wewnętrznego, z którymi to zagrożeniami nie można sobie dać rady innymi metodami konstytucyjnymi - odpowiada Joanna Mucha. - Panowie Ministrowie nie wyjaśnili tak naprawdę, jaki jest powód wprowadzenia stanu wyjątkowego. Jakich konkretnie rzeczy nie są w stanie osiągnąć bez sięgania do tego środka.
To jaki może być realny powód wprowadzenia tego stanu? Posłanka Joanna Mucha odpowiada:
- Ja mam głębokie przekonanie, że ten stan może zostać wprowadzony po to, żebyśmy my, jako społeczeństwo obywatelskie nie zobaczyli tego, co się dzieje z tą grupą uchodźców, którzy tkwią między granica polską a białoruską. Żebyśmy nie obserwowali na żywo, tak jak przez tych ostatnich kilkadziesiąt już chyba dni, żebyśmy nie widzieli jak zaczynają chorować i jak być może bardzo złe rzeczy się z nimi dzieją. Po prostu, tak jak PiS próbuje wyłączać media i raz się to im udaje, raz im się to nie udaje, jeśli nie udało im się wyłączenie mediów, to próbują po prostu odebrać i społeczeństwu i mediom możliwość relacjonowania tego, co się tam dzieje .
Co oznaczałoby wprowadzenie stanu wyjątkowego?
- Wprowadzenie stanu wyjątkowego dla obywateli na terenach przygranicznych oznacza drastyczne ograniczenie ich praw obywatelskich - mówi posłanka. - I tu trzeba podkreślić jedną rzecz, która wciąż jest powtarzana w różnego rodzaju relacjach. To nie jest tak, że władza może sobie wprowadzić stan wyjątkowy po to, żeby jej było łatwiej coś przeprowadzić. Gdybyśmy wychodzili z takiej logiki, to tak na prawdę władza mogłaby nas wszystkich pozamykać w domach, bo byłoby łatwiej, bo nic dobrego ani złego nie mogłoby się zdarzyć. W związku z tym władzę byłoby łatwiej sprawować, ale nie o to chodzi w tym państwie.
Kiedy więc można wprowadzić stan wyjątkowy? Posłanka odpowiada:
- Wprowadzenie stanu wyjątkowego powinno być absolutną ostatecznością i wyłącznie tylko wtedy, kiedy jest ostatecznością, powinien być wprowadzony.
Co stan wyjątkowy niósłby ze sobą dla wszystkich Polek i Polaków?
- Po pierwsze to, że data wyborów w tej chwili staje się datą zupełnie dla nas nieznaną, bo raz wprowadzony stan wyjątkowy można przedłużać, przeciągać, wprowadzać w innych miejscach - odpowiada posłanka. - To po prostu narzędzie. PiS pokazał, że nie zawaha się użyć kolejnego narzędzia, które być może przycementuje albo będzie próbował w ten sposób przycementować samych siebie do sprawowania władzy. Dla nas wszystkich, jako obywateli Polski ta sytuacja jest bardzo niebezpieczna.
A na osoby koczujące przy granicy? Posłanka Joanna Mucha mówi: - Ta decyzja nie wróży niczego dobrego dla tych ludzi. Jeśli są w bardzo złym stanie, to ten stan na pewno będzie się pogarszał, ale my jako obywatele państwa polskiego nie będziemy o tym wiedzieli, nie będziemy mogli ani pomóc, ani wywrzeć presji na władze w tej sytuacji.
"Strach przed uchodźcami został wykreowany dlatego, że społeczeństwo obezwładnione strachem jest bardziej podatne na manipulowanie nim"
Już w 2017 r. Joanna Mucha w swoim artykule wskazywała na to, w jaki sposób rząd PiS-u traktuje sprawę uchodźców. Jej słowa zdają się wciąż aktualne:
"(...) sprawa uchodźców jest przez rząd PiSu traktowana tylko i wyłącznie jako mechanizm utrwalenia władzy tej partii. Strach przed uchodźcami został wykreowany dlatego, że społeczeństwo obezwładnione strachem jest bardziej podatne na manipulowanie nim. Im większe odczuwamy zagrożenie, tym chętniej konsolidujemy się wokół tych, którzy posiadają władzę, bo władza ta kojarzona jest z możliwością zapewnienia nam bezpieczeństwa. Im bardziej chcemy, żeby ktoś zapewnił nam bezpieczeństwo, z tym mniejszym zaniepokojeniem godzimy się na odebranie nam części naszych praw w przekonaniu, że dzięki temu uchronimy się przed zagrożeniem. I kiedy przerażeni wizją zamachu zgodzimy się już na większą inwigilację, okaże się, że jest to niewystarczające narzędzie i władza zażąda więcej. Aż przyjdzie taki moment kiedy okaże się, że zamiast zapewnienia nam bezpieczeństwa odebrano nam prawa, swobody, poddano nieustającej kontroli, ubezwłasnowolniono. Ogłupieni strachem nawet nie zauważymy, że władza udając, że ofiaruje nam bezpieczeństwo - w rzeczywistości ubierze nas w kaftan bezpieczeństwa ".
Artykuły polecane przez redakcję WTV