"Kobieta, która potrafi zabić dziecko w łonie, na pewno może patrzeć na jego śmierć". Skandaliczne słowa b. polityk
Nie milkną echa po decyzji Trybunału Konstytucyjnego , który orzekł, że aborcja w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu lub jego nieuleczalnej choroby zagrażającej życiu stoi w sprzeczności z polską konstytucją. Od minionego czwartku protesty oburzonych decyzją TK kobiet objęły niemal cały kraj.
Choć manifestanci wielokrotnie zwracali uwagę na konieczność posiadania wolnego wyboru, wspominając ogromne cierpienie, jakim jest obowiązek urodzenia chorego dziecka, które umrze wkrótce po narodzinach, część prawicowych komentatorów i polityków nie posiadała się z radości po wyroku Trybunału.
Do grona przeciwników protestów dołączyła teraz była posłanka PiS , Bernadeta Krynicka.
Była posłanka PiS komentuje sprawę aborcji
"Kobieta, która potrafi zabić dziecko we własnym łonie, na pewno jest w stanie patrzeć na jego naturalną śmierć", czytamy we wpisie Krynickiej. Całość była członkini Prawa i Sprawiedliwości okrasiła hasztagiem "Za życiem".
Parę chwil później związana z partią rządzącą pielęgniarka, która po zakończeniu kariery politycznej objęła kierownictwo nad szpitalem w Łomży, za pośrednictwem Twittera dodała kolejny post dotyczący zaostrzenia przepisów aborcyjnych.
"W Polsce kara śmierci jest niedopuszczalna. Aborcja jest karą śmierci za niewinność", pisała Bernadeta Krynicka.
Wobec tak jaskrawych przykładów tzw. obrony życia przypominamy kilka najbardziej interesujących wypowiedzi byłej posłanki Prawa i Sprawiedliwości. Krynicka nie pozostawiła bowiem najlepszego wrażenia po swojej sejmowej karierze.
W maju 2018 roku wysyłała niepełnosprawnych na strzelnice, odwołując się do krytycznych głosów w sprawie bezmyślnego wydawania pieniędzy przez rząd. "Te strzelnice, obrona terytorialna, te ławeczki, to wszystko też jest dla osób niepełnosprawnych. Ja nie widzę problemu, żeby osoby niepełnosprawne nie mogły korzystać ze strzelnic. Owszem, nie wszyscy, ale mogą", przekonywała wówczas.
Najwięcej kontrowersji wzbudziło jednak zdjęcie przedstawiające Krynicką, zrobione podczas protestu opiekunów osób niepełnosprawnych. Fotografię na Facebooku przypominała Karolina Korwin-Piotrowska.
"Ta pani w niebieskim, nadęta do nieprzytomności, pewna swej nieomylności i wszechsiły, już w Sejmie nie jest. Za to ta pani na drugim planie, dzielnie pchająca wózek ze swoim niepełnosprawnym synem, do Sejmu właśnie weszła. To Iwona Hartwich, potem pobita i popychana przez strażników sejmowych. Wybraliśmy właśnie ją. My. Wyborcy", pisała Korwin-Piotrowska.
Rzecz odnosi się do zachowania Krynickiej w trakcie protestu rodziców niepełnosprawnych dzieci, którzy przez 40 dni oblegali Sejm. – Ja się wstydzę za te matki, które wzięły tam swoje dzieci, bo ja nigdy nie pozwoliłabym sobie na to z szacunku do mojego dziecka, żeby robić taki cyrk – mówiła wówczas była posłanka PiS.
źródło: Twitter / Facebook