Znany dziennikarz zmarł w dziwnych okolicznościach, bo był na tropie niewygodnej sprawy? Po latach nowe wątki
-
Marek Pomykała zaginął w 1997 r.
-
Tuż przed śmiercią badać miał sprawę dotyczącą podwójnego zabójstwa
-
Przed świętami Bożego Narodzenia ponownie otwarto sprawę jego śmierci
Niezwykle kontrowersyjna sprawa śmierci Marka Pomykały ponownie ujrzy światło dzienne.
Okoliczności śmierci Marka Pomykały
23 lata temu światem mediów wstrząsnęły wieści o śmierci utalentowanego sanockiego dziennikarza Marka Pomykały . Jego ojciec Kazimierz wspominał, że w dniu, w którym zaginął słuch po mężczyźnie, syn wstąpił do jego mieszkania po papierosy. Nikt ze znajomych nie widział go już nigdy więcej.
Gdy nie udało się nawiązać kontaktu z dziennikarzem, rozpoczęto jego poszukiwania. Wkrótce udało się zlokalizować Fiata należącego do mężczyzny. Samochód został porzucony tuż przy Jeziorze Solińskim. Ciała nigdy nie odnaleziono . Sugerowano, że Pomykała mógł popełnić samobójstwo, ale w tę wersję nigdy nie uwierzył jego ojciec.
- Marek nie miał żadnych powodów. Wręcz przeciwnie, był szczęśliwy . Tryskał energią. Spełniły się jego marzenia, bo niedawno dopiero zaczął pracę w nowej redakcji, w Gazecie Bieszczadzkiej. Miał też żonę. Oboje właśnie planowali wyjazd na majówkę - tłumaczył cytowany przez "Fakt" mężczyzna.
Kazimierz Pomykała twierdzi, że jego syn mógł zostać zamordowany. Wskazywać miałby na to fakt, że dziennikarz miał przed śmiercią zajmować się sprawą zabójstwa dokonanego jeszcze w latach 80. przez jednego z oficerów milicji . Śmierć Pomykały miałaby wyciszyć zainteresowanie odświeżeniem tego tematu.
Sprawa wraca na świecznik
Tematem, którym miał zajmować się Marek Pomykała tuż przed śmiercią miało być podwójne zabójstwo, jakiego dopuścić miał się w 1985 r. jeden z oficerów milicji. Mężczyzna miał śmiertelnie potrącić człowieka , prowadząc auto pod wpływem alkoholu. Postanowił zatuszować sprawę, na co nie chciał zgodzić się jego kompan. Milicjant zdecydował się więc na zamordowanie kolegi i wrzucenie jego ciała do Jeziora Solińskiego.
Swoją historią miał podzielić się z byłą kochanką, która postanowiła zgłosić sprawę na policję, gdzie udzieliła obszernych zeznań. Sprawa została jednak umorzona z powodu przedawnienia .
Choć w wyniku śmierci Marka Pomykały pojawiły się głosy, że dziennikarz interesował się sprawą na krótko przed swoim zaginięciem , policja nie odnalazła żadnych związków między tymi przypadkami. 5 lat temu oficjalnie zamknęła śledztwo.
W sprawie pojawił się jednak nowy wątek, a konkretnie świadek, który zeznał, że dziennikarz opowiadał mu o zajęciu się niezwykle niebezpieczną kwestią, w którą zamieszani być mieli przedstawiciele organów państwowych . Przed opuszczeniem domu w feralnym dniu zaginięcia, Pomykała miał rozmawiać przez telefon z komendantem policji. Tuż przed tegorocznymi świętami Bożego Narodzenia sprawa ponownie została otwarta .
Marek Pomykała ma symboliczny grób na cmentarzu w Sanoku. Za datę jego śmierci uznaje się dzień, w którym zaginął - 30 kwietnia 1997 r.
Źródło: fakt.pl