"Jesteście moimi aniołami". W niecałe 24 godziny udało nam się zebrać pieniądze na jedzenie i opał dla ubogiej rodziny!
Wczoraj na naszym portalu zamieściliśmy tekst o ubogiej rodzinie, która nie ma pieniędzy na opał na zimę, jedzenie i terapię dla matki i córki w depresji . Nagłośniliśmy także zbiórkę, dzięki której można było im pomóc . W niecałe 24 godziny na zbiórce wpłaciło prawie 300 osób i udało nam się zebrać ponad 10 000 zł! Dziękujemy za olbrzymie wsparcie!
Sama bohaterka tekstu mówi:
- Bardzo, ale to bardzo dziękuję wszystkim za pomoc. Za zaangażowanie i serce, które włożyliście w pomoc dla nas.
Odnosi się także do niektórych krytycznych komentarzy, które pojawiały się pod postami ze zbiórką:
- To nie tak, jak myślą inni, że jestem niezaradna życiowo. Zawsze byłam twarda i stąpałam twardo po ziemi, jednak ataki paniki, powolnie doprowadzające do silnych zaburzeń, spowodowały, że zamknęłam się w domu. Zawsze walczyłam o rodzinę, a sytuacje losowe sprawiły, że ciężko było to wszystko udźwignąć .
"Brak toalety i wypróżnienie się do wychodka na zewnątrz lub do wiadra w domu"
Bohaterka tekstu nie jest w tym sama. Po jej historii zgłosiły się do mnie inne osoby z podobną sytuacją lub przeszłością.
- Do 13 roku życia (teraz mam 18 lat) mieszkałam w starym domu na wsi. Brak ciepłej wody w kranie, również mycie się w misce, przy piecu w kuchni. Brak toalety i wypróżnienie się do wychodka na zewnątrz lub do wiadra w domu. Pamiętam, jaki czułam wstyd i niezręczność. Od zawsze kupowałam w lumpach, pierwsze zakupy w sieciówce zrobiłam, gdy miałam około 12/11 lat, bo wcześniej nie miałam galerii w okolicy. Rodzice bez auta. Od kiedy pamiętam, musiałam odmawiać sobie wielu rzeczy i teraz, gdy mam więcej pieniędzy i stać mnie na podstawowe potrzeby, a czasem na większe lub mniejsze przyjemności, widzę jak trudno było mi i dalej może być wielu osobom. To przerażające, jak wielu ludzi wciąż tak żyje.
- Moja ciocia ma piec kaflowy, jeden na cały dom, brak prysznica/wanny i kanalizacji... Co roku w rodzinie robimy zrzutę na opal dla niej. I to jest dom w Gdańsku, w mieście, a nie na wsi... Jest wdową na emeryturze i mieszka z synem alkoholikiem z padaczką.
Na co rodzina przeznaczy zebrane pieniądze?
Nasza bohaterka wymienia, na co przeznaczy zebrane środki:
- Dzięki wam zakupimy potrzebny opał, załatwię terapię córce, na ile tylko starczy nam środków. Zakupię zapas jedzenia, które można zamrozić, zapłacimy również zaległy prąd i wodę. Zakupię chemię do mycia, wykupię w końcu leki, na które ciągle było mi szkoda pieniędzy, bo były ważniejsze potrzeby. Na pewno starczy też na czapki, rękawiczki i szaliki na zimę.
I kończy:
- Dziękuję z całego serca, obiecuję Wam z całych swoich sił, że zanim wydam każdą złotówkę, to obejrzę ją pięć razy i sprawdzę, czy to na pewno nie da się taniej, w promocji. Jesteście moimi aniołami.
"Wiem, że wykorzystam daną mi szansę"
Wielu ludzi pisało z propozycją pomocy psychologicznej i bezpośredniej. Przekazaliśmy kontakty kobiecie kontakty do nich. Poza zbiórką udało nam się znaleźć oferty pracy zdalnej, w której bohaterka - jako osoba z niepełnosprawnością z małym dzieckiem - mogłaby dorobić. Od poniedziałku zacznie składać oferty i kontaktować się z pracodawcami.
- W życiu nie miałam takich pieniędzy i takiego spokoju ducha. Wiem, że wykorzystam daną mi szansę. Czuję ogromną moc.
Dziękujemy za wszystkie wpłaty, propozycje pomocy i wsparcie. To jest nasz wielki sukces i wielkie szczęście dla rodziny. Dziękujemy!