Dzika dolina w Gliwicach ma być zrównana z ziemią. Mieszkańcy nie mogą się pogodzić z oburzającą informacją, nie chcą rujnowania przyrody
Portal OKO.press przedstawił wiadomości z Gliwic. Okazuje się, że tamtejsze władze samorządowe podjęły nagłą i niekonsultowaną decyzję w sprawie Dzikiej doliny . Teren zielony ma zostać przekształcony w zbiornik retencyjny. Działanie to wiąże się z wycinką aż 660 drzew. OKO.press podaje, że zniszczeniu ulegnie również 1100 metrów kwadratowych krzewów. Co więcej, zniszczenie Dzikiej doliny oznacza odebranie domu siedliskom ptaków. Lokalna społeczność rozpoczęła już protesty przeciwko radnym miejskim. Według manifestujących rozpoczęcie zabudowy przyniesie deweloperom korzyści finansowe, ponieważ dojdzie do obniżenia kosztów inwestycji. Zdaniem medium obywatele nie mogą jednak przedstawić swoich racji przez rządzącymi.
Media donoszą o zabetonowaniu terenów zielonych. Dzika dolina zmieni się w zbiornik retencyjny?
Warto podkreślić, że Dzika dolina jest również ważnym miejscem turystycznym, który współtworzy tak zwaną tkankę miejską. Rozmówca OKO.press wskazał, dlaczego teren zielony jest tak ważny dla lokalnej społeczności. - To jest ostatnia naturalna dolina tak blisko centrum miasta. Mamy tutaj teren bardzo mało przetworzony, rolniczy, mamy naturalną dolinę potoku, roślinność nadrzeczną i siedliska ptaków - ocenia prawnik oraz lokalny aktywista, Jakub Słupski. Zabetonowanie Dzikiej doliny pod zbiornik retencyjny w teorii ma zapobiegać powodziom. Nagromadzenie nadmiaru wody opadowej ma uchronić mieszkańców Gliwic przez lokalnymi podtopieniami. Według planów radnych inwestycja ma mierzyć aż 79 tysięcy metrów kwadratowych. OKO.press porównało to do 11 boisk piłkarskich.
Pomysł ten od lat miał pojawiać się w lokalnej debacie. Ostateczne postanowienie w sprawie Dzikiej doliny zostało podjęte bez konsultacji z mieszkańcami. Warto również podkreślić, że Gliwiczanie popierają wybudowanie zbiornika retencyjnego. Nie chcą jednak, by postanowienie to wiązało się z zabetonowaniem tak ogromnej połaci terenów zielonych. Dla aktywistów jednym z priorytetów jest obrona schronienia bezbronnego ptactwa. - Pomysł wybudowania suchego zbiornika na potoku Wójtowianka nie jest nowy. Pierwsze ruchy były wykonywane od kilku lat, ale tak naprawdę dopiero w marcu tego roku, w szczycie pandemii, o planach dowiedzieli się mieszkańcy - komentuje Słupski dla OKO.press. Prawnik zaznaczył, że nie przeprowadzono spotkań, a mieszkańców postawiono przed faktem dokonanym.
Ekspertyzy wykazały, że Dzika dolina daje schronienie również dla gatunków chronionych przez polskie prawo. Sparaliżowało to wykonanie inwestycji, ponieważ niezbędna jest zgoda na wyniszczenie siedlisk tamtejszych ptaków. - Wykonawca ma obowiązek w takiej sytuacji wystąpić o pozwolenie na niszczenie siedlisk. Na razie tego nie zrobił - wskazał rozmówca OKO.press. Protestujący aktywiści wystosowali do władz Gliwic specjalną petycję. "Nie akceptujemy tego, że Rządzący Miastem chcą obniżyć jakość życia mieszkańców i są zamknięci na konstruktywną dyskusję. Chcemy, aby Osiedle Sikornik w Gliwicach nadal mogło szczycić się mianem zielonej dzielnicy, przyjaznej dla mieszkańców i przyrody" - czytamy w dokumencie podpisanym przez 10 tysięcy Polek i Polaków. Petycję możemy znaleźć pod tym LINKIEM .
Źródło: [OKO.press]