wtv.pl Polska Kasjerów Biedronki czekają masowe zwolnienia czy zmiana stanowisk? Przewidujemy potencjalne konsekwencje zapowiedzi Jeronimo Martins
WTV.pl

Kasjerów Biedronki czekają masowe zwolnienia czy zmiana stanowisk? Przewidujemy potencjalne konsekwencje zapowiedzi Jeronimo Martins

19 marca 2022
Autor tekstu: Michalina Kobla

Według raportu OECD 49 proc. pracy wykonywanej aktualnie w Polsce może zostać zautomatyzowana. Technologiczna rewolucja jest nierozerwalnie związana ze wzrostem bezrobocia, jednak jak przekonuje część ekspertów - tylko na samym początku. Spadki cen produktów i płac miałyby po czasie wygenerować popyt na pracę. Dla wielu pracowników nie jest to przekonująca forma rekompensaty.

Automatyzację dzielić można na te innowacje, które wspierają i te, które zastępują pracę. To właśnie tego drugiego obawiają się osoby, zatrudnione w części branż. Zwłaszcza tych, gdzie dominuje praca fizyczna.

– Może to mieć znaczny wpływ na wzrost bezrobocia. Efekt ten może być częściowo zredukowany, ponieważ automatyzacja stymuluje zapotrzebowanie na nowe miejsca pracy i zwiększa popyt na stanowiska specjalistyczne - mówił dla "Rzeczpospolitej" Jarosław Gabryś, menedżer w warszawskim oddziale A.T. Kearney.

Biedronka idzie z duchem czasu

Jedną z firm, której reprezentanci nie boją się głośno mówić o wdrażaniu automatyzacji, jest znana w Polsce Biedronka. Nie od dziś w sklepach tej sieci znajdziemy kasy samoobsługowe. Nadal stanowią one wyłącznie alternatywę dla tych tradycyjnych.

Sytuacja wygląda zgoła inaczej w rodzimej dla Biedronki Portugalii. Tam sieć zaczyna wdrażać sklepy, zupełnie pozbawione ludzkiej obsługi.

W rozmowie z Business Insider, Pedro Soares dos Santos, prezes Jeronimo Martins mówił o sytuacji kasjerów eufemicznie. Zasugerował, że przejmą oni stanowiska o bardziej doradczym charakterze.

- Wierzę, że czeka nas rewolucja jeśli chodzi o kasjerów. Będą oni musieli zająć się obsługą klientów, której kupujący coraz bardziej potrzebują - mówił prezes firmy.

Pod koniec ubiegłego roku Carrefour otworzył w Warszawie pierwszą, całkowicie samoobsługową placówkę. W perspektywie najbliższych lat, przynajmniej w Polsce, tego typu sklepy stanowić raczej będą ciekawostkę. Później - alternatywę. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że wiele osób do tej pory nie potrafi poradzić sobie z kasami samoobsługowymi, wzywając na pomoc pracownika, zakładamy że rewolucja jeszcze trochę potrwa.

Jednym z pojawiających się w przestrzeni publicznej argumentów, dotyczących automatyzacji, jest redukcja niskopłatnych etatów, które w domyśle miałyby nie dawać jednostce satysfakcji i marnować "kapitał ludzki". Warto jednak pamiętać, że zagrożone są nie tylko zawody takie jak kasjer. Z badania McKinsey Global Institute wynika, że już niebawem maszyny zastąpią również pracowników administracji czy rolników.

- Automatyzacja pracy nie jest samoistnym i zdeterminowanym procesem, który musi nastąpić, lecz wynikiem określonych decyzji i strategii rozwoju gospodarki przyjętej przez władze. Z naszej perspektywy automatyzacja powinna służyć przede wszystkim poprawie bezpieczeństwa i komfortu pracy. W perspektywie kilkunastu lat z pewnością będzie zmniejszała się liczba miejsc pracy wymagających niskich kwalifikacji, a wzrośnie odsetek robotników wykwalifikowanych - mówi pytany przez nas o sytuację pracowników w obliczu automatyzacji, Piotr Szumlewicz.

Przewodniczący Związkowej Alternatywy widzi w nierozsądnej automatyzacji jeszcze jedno, niewymienione wcześniej zagrożenie - ryzyko mobbingu ze strony pracodawcy.

- Odnośnie handlu z pewnością będą się rozwijały sklepy samoobsługowe, ale zarazem pozostanie wiele placówek z obsługą personalną klienta. Nie kwestionujemy zmian na rynku pracy i zastępowania części miejsc pracy przez maszyny. Obawiamy się natomiast, że perspektywa automatyzacji może być wykorzystywana przez pracodawców do szantażowania pracowników i zaniżania im pensji pod groźbą automatyzacji ich miejsc pracy. Dlatego optymalnym rozwiązaniem byłoby podpisanie w dużych placówkach układów zbiorowych regulujących ewentualną automatyzację części miejsc pracy. W rozmowach nad takimi układami powinni brać udział tak przedstawiciele zarządów firm, jak i związków zawodowych czy władz państwowych. Dzięki temu zmiany w strukturze zatrudnienia byłyby przemyślane i zapowiedziane z odpowiednim wyprzedzeniem, a pracownicy tracący pracę mieliby zagwarantowane wysokie odprawy - mówi nam Szumlewicz.

Obserwuj nas w
autor
Michalina Kobla
Chcesz się ze mną skontaktować? Napisz adresowaną do mnie wiadomość na mail: redakcja@wtv.pl
polska świat polityka gospodarka gwiazdy tv pogoda opinie ekologia