Wiadomości TVP okropnie skrzywdziły Agatę Dudę. Ton narracji nadał jej mąż i ktoś jeszcze (Opinia)
Nie godzę się ze stwierdzeniem, że rola pierwszej damy w Polsce pozostaje apolityczna. Niedocenianie siły tego niepisanego konwenansu rodzi takie wizerunkowe potworki jak Agata Duda. Przez kompletny brak zaangażowania w politykę, prorządowe media łapią się brzytwy, by ukazać pierwszą damę w dobrym świetle.
Agata Duda w Wiadomościach TVP
Ich desperacja sięgnęła zenitu w ostatnim wydaniu Wiadomości, gdzie o opinię poproszono nieistniejącego, amerykańskiego projektanta mody. Narodowość domniemanego Christiana Paula nie była przypadkowa. Stanowiła wisienkę na torcie opowieści o cudownych stosunkach polsko-amerykańskich, cementowanych przez jutrzejszą wizytę Dudy w Białym Domu a będącą, cóż za mrzonka, próbą ratowania topniejących słupków poparcia obecnego prezydenta.
W Wiadomościach Duda przedstawiona została, jako wzór z poradnika dla XIX-wiecznej damy. "Bardzo kocha swojego męża", "wygląda stosownie przy każdej okazji", "jest elegancką kobietą". Nie lubię i bardzo unikam oceniania wyglądu kobiet w polityce, ale jeżeli naprawdę miałabym powiedzieć, kto w Polsce najbardziej zaimponował mi na płaszczyźnie garderobianej dyplomacji, to Aleksandra Miller.
Dopiero w połowie wydania dowiadujemy się, że działalność Dudy, jako pierwszej damy nie ogranicza się do adekwatnego dobierania kreacji. Fakt, nie można odmówić jej zaangażowania w działalność charytatywną. Niestety - wyłącznie tą, która pozostaje dla niej politycznie wygodna. Nie chodzi mi tutaj nawet o okropną hipokryzję, jaką wykazała się w czasie protestu opiekunów osób niepełnosprawnych. W 2017 roku odwiedziła Centrum Kryzysowe dla Ofiar Przemocy Domowej w Gruzji. Pozostawała jednocześnie zupełnie głucha na fakt, że łódzkiemu Centrum Praw Kobiet resort Zbigniewa Ziobry konsekwentnie odmawiał finansowego wsparcia.
Jarosław Kaczyński nazwał Agatę Dudę "zaletą" prezydenta. On sam u Tadeusza Rydzyka nakreślił wizerunek swojej żony
Pozostałe, prorządowe media nie wypadają z kolein retoryki, które wyżłobiło samo Prawo i Sprawiedliwość. Sam Jarosław Kaczyński, podczas konwencji, inaugurującej start kampanii Andrzeja Dudy, nazwał Agatę jego "zaletą". Prezydent zresztą mówi o swojej żonie podobnie. "Nie jest rola pierwszej damy, prowadzić twardą politykę, od tego jest jej mąż, który został wybrany" - oceniał jej rolę na łamach szalenie prawicowego Radio Maryja. Tylko sama Agata o sobie nie mówi nic.
- Pani Agata Duda jest pierwszą damą i jest rewelacyjna w tej roli. Jest bardzo taktowna, powściągliwa, elegancka. Spotyka się w takich miejscach, działa w takich obszarach, jak pierwsze damy krajów o ustalonej demokracji - oceniła Dudę na łamach wpolityce.pl Joanna Lichocka. Tak, ta od środkowego palca. Pominąwszy wątpliwą wartość wspomnianej "powściągliwości" i powtarzającą się XIX-wieczną nutę kobiecej tresury, Lichocka się myli.
Jakie były pierwsze damy?
O prawa kobiet walczyła w czasie prezydentury swojego męża Ellen Wilson. Tak, Wilson, 107 (!) lat temu. Podejmowała także bezpośrednie działania, mające na celu zniesienie dyskryminacji rasowej. Nie była jedyna. Na tym samym polu działała Eleanor Roosevelt. Przykładów wcale nie musiałam oczywiście szukać tak daleko - obie żony marszałka Piłsudskiego były działaczkami Polskiej Partii Socjalistycznej.
Pierwszymi damami, najlepiej zapamiętanymi w III RP były naturalnie Maria Kaczyńska i Jolanta Kwaśniewska. Młodsi czytelnicy mogą nie pamiętać, że pierwsza z wymienionych nazwana została przez Tadeusza Rydzyka "czarownicą, która powinna poddać się eutanazji" po tym, jak sprzeciwiła się zaostrzeniu prawa aborcyjnego w Polsce. Tak, tego samego Tadeusza Rydzyka, któremu Andrzej Duda tłumaczył rolę swojej żony. Widocznie czasy się zmieniły.
Nawet najmniej wyrazista ze wszystkich pierwszych dam III RP, Anna Komorowska, pozostawała bardziej aktywna politycznie od swojej bezpośredniej następczyni. Wspierała swojego męża w opozycyjnych działaniach jeszcze za czasów PRL. Obecna narracja prawicowych mediów przypomina mi wysyp obrzydliwych grafik przed wyborami 2015 roku, zestawiających obie panie pod kątem aparycji.
Czy Agata Duda ma moralne prawo milczeć?
Muszę przyznać, że pisząc ten tekst, podświadomie zadawałam sobie pytanie, co właściwie powinno łączyć dwójkę dorosłych ludzi. Odpowiedź zostawiam psychologom a sama nie zamierzam przyglądać się prywatnej sytuacji Dudy. Nie zmienia to jednak faktu, że tłumaczenie bierności pierwszej damy jej osobistym wyborem, wcale do mnie nie przemawia. Przecież wiedziała doskonale o poglądach i ambicjach osoby, z którą spędziła w związku małżeńskim już 26 lat. Choćby odcięła się od wszystkich mediów, musiała słyszeć głosy krytyki, ze strony swojej rodziny. Dla osób, nie znających biografii Dudy zaskoczeniem może pozostawać fakt, że pochodzi z domu, o którym mówiono, że jest przeniknięty "lewicowym duchem". Jej ojciec Juliusz Kornhauser, po transformacji powiązany był ze środowiskami "Gazety Wyborczej" i "Tygodnika Powszechnego". Brat Agaty, Jakub, jeszcze jakiś czas temu zbierał podpisy potrzebne do zgłoszenia w wyborach transpłciowej posłanki Anny Grodzkiej a prywatnie przychylny pozostawał Zielonym.
Czy powinnam respektować fakt, że Agata Duda ot tak nie chce być pierwszą damą? Zupełnie szczerze - nie mam na to ochoty. Milczenie może być przemocą. Tak samo jak gesty. Bo kiedy tłum krzyczał do Dudy “marionetka”, Agata nie miała “powściągliwości ani elegancji” śląc pocałunki.