Nigdy nam nie starczyło wody na kąpiel dla wszystkich. MOPS nie pomógł (Reportaż)
Parę dni temu usłyszałam, że mam ze swoim wielkim dupskiem stanąć na końcu kolejki. Byłam w aptece zapytać o ceny moich leków. Ktoś mi kiedyś pisał, że może aptekarka coś poradzi, bym miała tańsze leki, bo na moje po prostu mnie nie stać. Gdy zaczęły się śmiechy za moimi plecami, wzięłam małego i uciekłam. Od tamtej pory nie wyszłam z domu, bo czuję na sobie wzrok wszystkich dookoła – mówi kobieta, z którą rozmawiam od miesięcy. We wstrząsającym tekście opowiada o biedzie i ciągłej walce z MOPS-em.
Chcesz pomóc bohaterce tekstu? Tu znajduje się jej zbiórka .
Zbliża się jesień, potem zima. To mój największy strach. Już poprzednią zimę nie kupowaliśmy grubego drzewa, paliliśmy byle g*wnem. Dostaliśmy 5 metrów drzewa od parafii, ale uwierz mi, przywieziono nam taki szajs – nie obrażając ich chęci – że piec ciągle nadawał się do czyszczenia. Ledwo grzało. Co 20 minut musiałam chodzić do pieca.
Nie mogę pracować – jestem osobą z niepełnosprawnością. Zapisałam się na leczenie. Liczę, że to mi pomoże i będę mogła iść do pracy, choćby i do Biedronki. W marcu złożę wniosek o państwowe przedszkole. Ale to odległy termin. Jak przeżyć do tego czasu?
Nigdy nam nie starczyło wody na kąpiel dla wszystkich
Wiesz, jaka to radocha, gdy jest ciepło? Jak to dużo, że dzieciaki nie mają zimno? I woda – ciepła woda!
Córka niedawno kogoś poznała. Szczerze mówiąc, nigdy nam nie starczyło wody na kąpiel dla wszystkich. A teraz wypadałoby, żeby dbała o siebie. Ktoś z rodziny powiedział mi, że jestem dziwna, bo rozmawiam z córką o seksie. A ja czuję, że mam z nią dobry kontakt. I to najbardziej mnie cieszy.
Może głupio myślę, ale chcę jej powodzenia w życiu. Próbuję ją zapisać do ginekologa, żeby jej tabletki przepisał. W razie czego jest Women Help Women. Znam to od podszewki. Muszę zadbać o moje dzieci i ich przyszłość. Bo o mnie nikt nie dbał, więc ja postanowiłam zadbać o moją rodzinę. Moja mama nie rozmawiała ze mną. A ja chcę, żeby moja córka czuła inaczej. Aborcję niewiele ludzi rozumie, a zwykłe kobiety ją codziennie robią.
MOPS nie pomógł
MOPS? Daj spokój, nie składam już nawet wniosków o pomoc.
Wiesz, dlaczego interesuje się nami MOPS? Nie dlatego, że nie mamy na jedzenie i opał.
Jakiś czas temu była u nas policja, bo córka ma w szkole wojnę z jednym chłopakiem. Odrzuciła go i zaczęło się nękanie. Przyjechała policja i ze mną porozmawiali. Tyle. Ktoś nie mógł znieść naszego spokoju i powiedział pani z MOPS-u, że była u nas policja. A tam już sobie dopowiedzieli problemy. Mój syn ma problemy neurologiczno-psychiatryczne, więc pani z MOPS-u stwierdziła, że zaniedbałam poradnię. Tyle że to poradnia odwołała nasze wizyty, bo zaczęła się pandemia. Teraz już mamy papiery z kształceniem specjalnym na prośbę psychiatry, wspomagamy lekami.
MOPS w zeszłym roku po moim wniosku złożył pismo do MOPS-u w innym mieście o dochody rodziny. Rodzina powiedziała, że oni nie mają nic do mojego życia i nie życzą sobie dawać swoich papierów. To inne miasto, inny powiat, gmina. Potem pani z MOPS-u straszyła nas sądem. Dzieci czyste, zadbane. Nie sprawiają problemów wychowawczych. Mają zwykle problemy wieku młodzieżowego.
Asystentka rodziny pomogła
Dużo mi pomogła asystentka rodziny z leczeniem moim i mojego dziecka, dużo interweniuje w szkole, jeśli są problemy. I w tej kwestii mogę na nią liczyć – jednak w domu nie pomaga. Dzięki pani asystent zmobilizowałam się do dbania o zdrowie nie tylko dzieci, ale również swoje. Dużo zrobiła, jeśli chodzi o sprawy organizacji, ale to tyle. Teraz wbija, pogada i jedzie dalej.
Ta, co groziła sądem rodzinnym, jest okrutna i nawiedza nas bez zapowiedzi, jest złośliwa i ciągle obraża. Potrafiła dobić moją psychikę.
Czuję się przy nich, jakbym musiała się tłumaczyć z każdego ruchu. Jakby cokolwiek, co zrobię, było złe. Jakbym musiała ciągle przepraszać. Przepraszać, że żyję, że staram się zapewnić godny byt mojej rodzinie. Że o nas walczę.
Kombinują, żeby jak najmniej dać i pokazać, jak to oni są cudowni. A człowiek chce żyć spokojnie, po prostu.
Wolę biednie, ale spokojnie
MOPS mnie dobija. Powiedzieli mi, że jestem niezaradna życiowo. A ja jestem chora na depresję, nie niezaradna. To, że mi rzucili smycz w postaci asystenta rodziny, tylko mnie zmobilizowało do tego, żeby im pokazać, jak wiele potrafię i jak jestem silna. Załamuję się po cichu, niewiele osób wie o tym, jak się czuję.
Moja babcia zawsze mnie uczyła, żeby walczyć o wszystko z dobrocią
Nie umiem znieść tego, jak mnie traktują. Jeśli warunkiem pomocy jest kontakt z MOPS-em, to ja podziękuję. Wolę biednie, ale spokojnie. To przez nich w dużym stopniu nabawiłam się ataków paniki. Każdego dnia się boję, że narobią mi problemów. Chciałabym mieć spokój, żyć dalej kolejne lata w ciszy i na uboczu. Nie zależy mi na wojnie z MOPS-em.