W tym roku w Norwegii żadne dziecko nie zginęło w wypadku. Tymczasem w Warszawie
Wypadki drogowe to poważny i stanowczo zbyt częsty problem, który jest obecny w naszym kraju. Niestety, w ich wyniku śmierć ponosi rocznie bardzo dużo osób, w tym także i dzieci. Statystyki są przerażające. W porównaniu z innymi europejskimi krajami, takimi jak na przykład Norwegia, prowadzimy w tym niechlubnym rankingu.
Wypadki drogowe domeną Polaków. Patrząc na inne kraje, jak np. Norwegia, powinniśmy się wstydzić i brać z nich przykład
Kierowcy stwarzają realne zagrożenie nie tylko poprzez zbyt szybką jazdę, wyprzedzanie, nieostrożność czy jazdę po pijanemu, ale także poprzez ignorowanie pieszych na pasach. Potrafią nie zważać nawet na dziecko, chcące przejść ulicą.
- "Musiałem wysiąść z auta i zatrzymać ruch, żeby dzieciaki mogły bezpiecznie przejść". Przejście dla pieszych na ul. Płochocińskiej w Warszawie. Kierowcy ignorują pieszego na przejściu oraz kierowcę, który zatrzymał się aby go przepuścić. - czytamy we wpisie do zamieszczonego nagrania na profilu "Stop Cham" na Facebooku. To oburzające nagranie umieszczamy nad naszym artykułem.
Jednak jest w Europie taki kraj, gdzie dorośli piesi i dzieci mogą czuć się bezpiecznie. Kraj, w którym śmiertelność w wypadkach drogowych spada z roku na rok. Mowa o Norwegii. W 2002 roku parlament tego kraju przyjął nawet plan nazywany "Wizją zero". Jest to ambitny cel ograniczenia liczby zabitych i ciężko rannych w wypadkach drogowych do zera.
Dla porównania - na polskich drogach w ubiegłym roku zginęło 57 dzieci. W Norwegii - jedno.
Być może rok 2019 przejdzie do historii Norwegii, jako najbezpieczniejszy na tamtejszych drogach. Do 18 grudnia (bo posiadamy dane tylko do tego dnia włącznie) liczba śmiertelnych ofiar wśród dzieci na drogach wyniosła bowiem okrągłe ZERO.
- Co zrobiliśmy? To jest bardzo trudne pytanie. Ta kwestia jest na tyle złożona, że zależnie od tego, gdzie zapytasz, otrzymasz różne odpowiedzi. Myślę, że wszystko zaczęło się wraz ze zrozumieniem, że musimy działać razem na rzecz raz podjętego celu. To może wydawać się stwierdzeniem bardzo ogólnikowym, ale w praktyce oznaczało rozpoczęcie rozmów między rządem, poszczególnymi władzami lokalnymi i organizacjami pozarządowymi, które zajmują się poprawą bezpieczeństwa na drogach - mówi Christoffer Solstad Steen, który koordynuje projekt z ramienia Komisji.
Na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych liczba wypadków na norweskich drogach rosła w zastraszającym tempie. Na niespełna cztery miliony ludzi przypadało wówczas 560 ofiar śmiertelnych, które traciły życie w wypadkach drogowych każdego roku.
W związku z tym norweski rząd postanowił działać. Przyjął długoterminowy plan, którego zadaniem jest zmniejszenie liczby wypadków śmiertelnych. Szczególny nacisk kładzie się na wypadki z udziałem dzieci. Plan został przyjęty w 1970 roku. Od tamtej pory liczba wypadków śmiertelnych stale spada, mimo iż ruch samochodowy w tym kraju zwiększył się trzykrotnie.
ZOBACZ TAKŻE:
1. Mikołaj ze sporymi zarobkami. Przebierana praca naprawdę się opłaca
2. Ewa Szykulska jest nieuleczalnie chora. Mimo to nie zamierza się nad sobą użalać
3. Pitbull zaatakował 4-letnie dziecko. Mężczyzna wpadł na genialny pomysł, by je uratować
5. Córki boją się o Magdalenę Adamowicz. Śmierć ojca była dla nich niewyobrażalną traumą