wtv.pl > Polska > Każdy stosunek seksualny bez zgody to gwałt. W Sejmie odbyły się konsultacje społeczne o nowej definicji gwałtu
Maja Staśko
Maja Staśko 19.03.2022 08:24

Każdy stosunek seksualny bez zgody to gwałt. W Sejmie odbyły się konsultacje społeczne o nowej definicji gwałtu

wtv
WTV.pl

Według projektu ustawy za zgwałcenie groziłaby kara nie dwóch, ale co najmniej trzech lat pozbawienia wolności. To sprawia, że zgwałcenie przestałoby być traktowane jako występek (jako występek traktuje się przestępstwa, w których kara jest mniejsza niż trzy lata), a zaczęłoby jako zbrodnia. W tej chwili jako zbrodnię uznaje się tylko gwałt zbiorowy, kazirodczy i ze szczególnym okrucieństwem.

Za kształt tej ustawy odpowiada Anita Kucharska-Dziedzic, posłanka Lewicy, założycielka Lubuskiego Stowarzyszenia na Rzecz Kobiet BABA, które pomaga kobietom po przemocy i gwałtach. Dokładne brzmienie wyjściowej propozycji tej ustawy brzmi:

"Kto doprowadza inną osobę do obcowania płciowego albo innej czynności seksualnej bez wcześniejszego wyrażenia wyraźnej i świadomej zgody przez tę osobę, podlega karze pozbawienia wolności od lat 3 do 12.”

W trakcie poniedziałkowego posiedzenia Parlamentarnego Zespołu Praw Kobiet propozycja ustawy była omawiana przez działaczki wspierające osoby po gwałtach, prawniczki i aktywistki. Wypowiadały się m.in. Danuta Wawrowska ze Stowarzyszenia Kobiecy Słupsk, Joanna Piotrowska z Fundacji Feminoteka, Urszula Nowakowska z Centrum Praw Kobiet, Agnieszka Grzybek z Fundacji z Rzecz Równości i Emancypacji STER czy Anita Ziegler-Chamielec z Antyprzemocowej Sieci Kobiet. Opowiadały o codziennej pracy pomagania osobom po gwałcie, o ich przeżyciach i sytuacji. Doświadczeniom i wiedzy działaczek porzysłuchiwały posłanki, m.in. Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, Magdalena Biejat czy Katarzyna Kotula.

Joanna Piotrowska: Gwałt jest jednym z najbardziej traumatycznych doświadczeń

Joanna Piotrowska, prezeska Fundacji Feminoteka, przesłała nam swoją wypowiedź. Publikujemy ją w całości.

Gwałt jest jednym z najbardziej traumatycznych doświadczeń. Negatywne skutki gwałtu czynią z niego przestępstwo, które swoim ciężarem ustępuje tylko przestępstwu zabójstwa. Z przeprowadzonych badań wynika, że 80% ofiar gwałtu cierpi na zespół stresu pourazowego (PTSD), który znacząco utrudnia im funkcjonowanie jeszcze długo po zdarzeniu[1].

Jednocześnie jest zjawiskiem najbardziej niedoszacowanym, a jego dane są jednymi z najbardziej zaniżonych wskaźników ze wszystkich przestępstw, co skutkuje ogromnym błędnym postrzeganiem jego wpływu na ofiary.

Jedną, choć nie jedyną, przyczyną tego zjawiska jest fakt, że polskie prawo zbyt wąsko definiuje zgwałcenie, m.in. nie uwzględnia elementu świadomej zgody na seks  – chodzi zarówno o stosunek, jak i o inną czynność seksualną.

Dlaczego wprowadzenie takiego zapisu jest ważne? Między innymi dlatego, że obecnie uznanie, że kobieta została zgwałcona, jeśli nie wyraziła zgody, zależy od interpretacji, wiedzy i świadomości przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości. Konsekwencje są takie, że w polskiej praktyce prawnej dane przestępstwo kwalifikuje się w sposób możliwie najbardziej przychylny dla sprawcy.

Jak mówiła w wywiadzie dr Magdalena Grabowska:

„Dla Kodeksu karnego gwałt to jedno przestępstwo, a wykorzystanie seksualne bezradności to inna kwalifikacja. Mamy tu do czynienia z domniemaniem, że skoro nie zastosowano przemocy lub przymusu, to gwałtu nie ma. Tak jakby gwałt na pijanej kobiecie nie był gwałtem[2]”

Prawniczki i prawnicy w Polsce rożnie interpretują kwestię zgody i oporu. Dla jednych opór musi być fizyczny, dla innych wystarczy słowny. Jedni uważają, że zgoda na seks obejmuje wszystkie jego formy, inni uznają, że dana zgoda dotyczy tylko określonego aktu. Podobne wnioski można przeczytać w raporcie Amnesty International:

„W polskiej doktrynie znacznie częściej można spotkać stwierdzenia podkreślające, iż osoba zaatakowana musi stawiać czynny i nieprzerwany opór, wystarczy, żeby manifestowała swój brak zgody przez głośne protesty, prośbę lub krzyk, opór ma być rzeczywisty, a nie pozorny[3]".

Wyłania się tego dość niespójny obraz przestępstwa zgwałcenia, pozostawiający dużą, zbyt dużą, przestrzeń na interpretacje.

Za przykład może tu posłużyć sprawa zbiorowego gwałtu dokonanego przez sześciu mężczyzn na 17-latce w Pietrzykowicach w 2013 roku. Czterech sprawców zostało oskarżonych o to, że „wykorzystali nietrzeźwość dziewczyny i wynikającą z tego bezradność oraz niemożność stawiania oporu i wielokrotnie doprowadzili ją do obcowania płciowego, powodując obrażenia ciała[4]". Dwaj pozostali zostali oskarżeni o doprowadzenie pokrzywdzonej przemocą do obcowania płciowego, czyli gwałt zbiorowy. Choć wszyscy mężczyźni zostali uznani za winnych– otrzymali kary w zawieszeniu. Dopiero po apelacji, dwaj oskarżeni o gwałt zbiorowy dostali wyrok bezwzględnego pozbawienia wolności na trzy lata.

Ten przykład pokazuje, że Sąd Okręgowy w Bielsku Białej, który prowadził sprawę, uznał, że czterech mężczyzn nie zgwałciło dziewczyny, ponieważ wykorzystali oni jej stan bezradności, gdy była pod wpływem alkoholu, nie zmusili jej do seksu przemocą czy też groźbą. Zatem, według sądu, do gwałtu nie doszło, na co wskazuje wyrok w zawieszeniu.

Gdyby do polskich zapisów wprowadzić sformułowanie proponowane przez EIGE, że gwałt to seksualna penetracja bez zgody ofiary, sąd musiałby uznać, że do gwałtu w tym wypadku doszło. Ponieważ nawet jeśli kobieta nie jest w stanie powiedzieć „tak”, bo jest nieświadoma – np. jest pod wpływem alkoholu czy z jakiegokolwiek innego powodu– brak zgody powoduje, że mamy do czynienia z gwałtem.

I kolejna ważna kwestia - według badaczy i badaczek [5]. Sprawca gwałtu zazwyczaj atakuje osoby słabsze fizycznie od siebie. Dodatkowo, bez względu na płeć, ofiary są przerażone sytuacją, w jakiej się znalazły. W większości przypadków nie są w stanie obronić się przed napastnikiem. Ponadto ofiary często się nie bronią, bo są w szoku albo boją się, że opór tylko im zaszkodzi i spowoduje większą przemoc ze strony sprawcy. Ten strach powoduje, że niektóre rezygnują z obrony fizycznej. Wierzą, nie bez powodu, że takie zachowanie zwiększy ich szanse na przeżycie gwałtu lub przeżycie bez większych obrażeń fizycznych[6]. U niektórych kobiet podczas gwałtu może się włączyć mechanizm obronny tzw. zamrożenia (frozen fright syndrome), który powoduje, że nie są w stanie w jakikolwiek sposób zareagować i się bronić[7].

Kraje europejskie coraz częściej zauważają konieczność wprowadzenia zmian w przepisach prawnych, dotyczących przemocy seksualnej i gwałtów, tak by bardziej chronić ofiary i włączyć zapis dotyczący braku zgody. Przykładem jest chociażby Szwecja, w której do niedawna – podobnie jak w Polsce – aby oskarżyć kogoś o gwałt, trzeba było udowodnić, że użył gróźb lub przemocy. Teraz nowa ustawa stwierdza, że seks bez wyraźnej zgody jest gwałtem. Zgoda musi być wyrażona słownie lub poprzez niebudzące wątpliwości zachowanie. Jeśli seks nie jest w pełni dobrowolny, zostanie uznany za przestępstwo, bez względu na to, czy użyto przemocy, czy groźby. Bierność ofiary nie będzie uznawana za zgodę.

Brak zapisu dotyczącego zgody na kontakty intymne w polskim prawie, panująca kultura gwałtu, powoduje także, że zeznania kobiet po doświadczeniu gwałtu są notorycznie podważane. Ofiary innych przestępstw np. pobicia, kradzieży, nie są narażone na pytania dotyczące ubioru, wyglądu czy zachowania. Nie podważa się ich wiarygodności, nie sprawdza ich reputacji. W przypadku kobiet z doświadczeniem gwałtu tak właśnie się dzieje. I to powszechnie.

Ich zeznania są podważane, a pokrzywdzone traktowane z podejrzliwością, jakby z góry zakładano, że kobieta oszukuje i kłamie po to, by zemścić się na mężczyźnie.

Akceptacja mitu, że kobiety kłamią na temat tego, że zostały zgwałcone, prowadzą do niedokładności w przedstawianiu i postrzeganiu liczby fałszywych doniesień o gwałtach. Liczba ta jest zwykle zawyżana przez społeczeństwo, w tym osoby pracujące w systemie sprawiedliwości, podczas gdy badania wskazują, że faktyczna liczba fałszywych zarzutów o gwałt wynoszą około 2%, tyle samo jak w przypadku innych poważnych przestępstw. Akceptacja tego mitu sprzyja i propaguje przekonanie, że osoby doświadczające gwałtu nie są prawdziwymi ofiarami gwałtu.

Kolejny mit, który jest wciąż bardzo mocno zakorzeniony i ma wielu wyznawców, to przekonanie, że kiedy kobieta mówi „nie” (chodzi o zgodę na kontakty intymne), to tak naprawdę myśli „tak”. I znów przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości nader chętnie starają się dowieść, że tak właśnie było.

Zmiana definicji gwałtu, tak aby zawierała kwestię zgody na kontakty intymne, jak również wykonywanie istniejących procedur chroniących osoby pokrzywdzone przestępstwem zgwałcenia dla policji, czy Wytycznych Prokuratora Generalnego dotyczące traktowania osób pokrzywdzonych przestępstwem zgwałcenia w sposób wyjątkowo delikatny, może przyczynić się do lepszej ich ochrony, a Polska przestanie być rajem dla gwałcicieli.

[1] S. Kluczyńska, Psychologiczne konsekwencje gwałtu, [w:] „Niebieska Linia” 2002, nr 1.[2] Wiele spraw o gwałt utyka, zanim się na dobre zacznie.[3] Polska wolna od przemocy wobec kobiet. Wybrane problemy dotyczące wdrożenia konwencji o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej, Amnesty International, 2018, s.30.[4] Pietrzykowice: wyrok za gwałt zbiorowy. Winni do więzienia nie pójdą, „Super Express”, 22.04.2016.[5] Schafran L. H. Barriers to Credibility: Understanding and Countering Rape Myths.[6] Rape in America. A Report to the Nation, National Victim Center, 1992.[7] J. L. Herman Przemoc – uraz psychiczny i powrót do równowagi, Gdańsk 1999.

Artykuły polecane przez redakcję WTV:

Powiązane